Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bezdomna kobieta żyje na progu urzędu gminy. Urzędnicy z Parchowa nie mają na nią sposobu

Karol Szymanowski
Bezdomna kobieta dzień i noc przebywa przy bocznym wejściu do Urzędu Gminy w Parchowie
Bezdomna kobieta dzień i noc przebywa przy bocznym wejściu do Urzędu Gminy w Parchowie Karol Szymanowski
Szpital ją wypuścił, a sąd jeszcze nie ubezwłasnowolnił, więc wróciła. Bezdomna kobieta dzień i noc przebywa przy bocznym wejściu do urzędu gminy w Parchowie.

Bezdomna kobieta okupująca schody urzędu nadal jest zmorą parchowskich urzędników. Po powrocie ze szpitala dla nerwowo i psychicznie chorych w Starogardzie Gdańskim kobieta wciąż koczuje przy bocznym wejściu do Urzędu Gminy w Parchowie. Urzędnicy bezradnie rozkładają ręce i twierdzą, że sytuacja jest dla nich niezwykle kłopotliwa.

- Sąd orzekł, że pacjent nie wymaga leczenia. Dlatego powróciła pod drzwi urzędu. Naszym zdaniem jest trochę inaczej - tłumaczy Andrzej Dołębski, wójt Parchowa.

Kobieta mimo, że jest mieszkanką innej miejscowości w gminie Parchowo, nie chciała opuścić miejsca pod urzędem. Przez ponad 5 tygodni stacjonowała na bocznych schodach. Spała na starym materacu, okryta kilkoma kocami. W nogach leżał karton z należącymi do niej rzeczami. Tego dnia temperatura spadła poniżej 10 stopni. Często padał deszcz. 16 sierpnia zabrano ją spod urzędu do szpitala. Szpital standardowo w tego typu sytuacjach zwrócił się do sądu z zapytaniem czy pacjentka wymaga leczenia. W tym przypadku orzeczono, że leczenie jest nie potrzebne. Tydzień temu w asyście policji kobieta otrzymała od lekarza pierwszego kontaktu skierowanie do szpitala. Nie przyjęło go. Urzędnicy mają więc związane ręce.

Przeczytaj także: Ukradł bezdomnemu telefon, pracy nie straci
- Jeżeli ona nie daje sobie pomóc, to my nic na to nie możemy poradzić. Próbowaliśmy wyciągać do niej rękę na różne sposoby. Kontaktowałem się z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie, policją, służbą zdrowia. Działał także nasz Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej. Kilka razy sam próbowałem nawiązać z tą panią kontakt. Oprócz salw przekleństw i wyzwisk nic więcej nie powiedziała - relacjonuje wójt.

Wielokrotnie spod urzędu do szpitala kobietę zabierała karetka. Pani Helena wracała jednak na "swoje" miejsce przy ul. Krótkiej w Parchowie. Kobieta cierpi na problemy psychiczne. Wielokrotnie stawia parchowski urząd w kłopotliwej sytuacji. Zszokowani całą sytuacją mogą być zwłaszcza petenci.

- Nie chciałbym oceniać tej pani, ale pewne zachowania wskazują na to, że nie wszystko jest z nią w porządku. Wielokrotnie załatwiała potrzeby fizjologiczne pod naszym budynkiem. Niszczyła też drzewka i zieleń. Musieliśmy jakoś interweniować - wyjaśnia Dołębski.

W styczniu Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej złożył wniosek o ubezwłasnowolnienie kobiety. Odbyły się dwie rozprawy, ale sprawa nie posunęła się ani o krok, bo pani Helena nie przychodziła do sądu. Teraz zostanie doprowadzona przez policję.

- Sami nie moglibyśmy używać siły. Gdy będzie ubezwłasnowolniona, to będzie można jej pomóc - mówi wójt.

Co jednak gdy rozpoczną się jesienno-zimowe przymrozki, a kobieta dalej będzie koczować pod urzędem?

Co na to GOPS? Przeczytasz w piątek 16.09 w Dzienniku Powiatu Bytowskiego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto