Drużyna Aureliusza Kosmacińskiego przegrała w Kobylnicy 3:0. Szkoleniowiec przyjmuje ten wynik z niepełnym zrozumieniem, bo uważa, że sędzia-kolega faworyzował gospodarzy.
- Jeżeli w trakcie przerwy trener drużyny przeciwnej wchodzi do szatni sędziów i rozmawia tam 10 minut, a zawodnicy są na “ty” z głównym sędzią, to ciężko wymagać aby sędzia sędziował obiektywnie - zauważa Aureliusz Kosmaciński. - Ciężko grać gdy walczy z nami nie tylko drużyna przeciwna, ale również sędzia ze Słupska. Trudno żeby się nie znali, skoro gramy w podsłupskiej Kobylnicy, jednak w takiej sytuacji powinien tam być inny sędzia.
Kosmaciński mówi, że zawodnicy do sędziego zwracali się per “siwy”, a np. sędzia do bramkarza “no widzisz Jarek, nie trzeba było interweniować”.
- Na boisku było to widać, bo w pierwszej połowie powinny być ewidentnie trzy żółte kartki dla gospodarzy, a w drugiej połowie nasz zawodnik w 68 minucie dostał czerwoną kartkę po drugiej żółtej, a po 10 minutach czerwoną zobaczył zawodnik gospodarzy. Było to jednak przy stanie 3:0, tak jakby sędzia chciał się zrehabilitować, a przecież zawodnik gospodarzy ewidentnie nie zasługiwał na czerwoną kartkę - komentuje Kosmaciński.
Co na to PZPN i drużyna przeciwna? Przeczytasz w dzienniku Bałtyckim z 9.09. Ściągnij elektroniczną wersję gazety.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?