Różyczka urodziła się z poważną wadą - obustronne stopy końsko-szpotawe czwartego (ostatniego) stopnia. Musi przejść zabieg nacięcia ścięgien Achillesa i transfer kości dużego palca. Od piątego dnia swojego życia nóżki ma w gipsie zmienianym raz w tygodniu. To metoda Ponsetiego, ale zastosowana u Rózi w Polsce, nie powiodła się. Teraz przyszedł czas na klinikę w Wiedniu. - W piątym dniu swojego życia Rózia miała założony pierwszy gips. Był koniec czerwca, często dochodziło do odparzeń. Patrzyłam na moje maleństwo, które nie mogło wierzgać nóżkami tak jak inne dzieci, bo gipsy były na to zbyt ciężkie – mówi mama dziewczynki, która w operacji w Wiedniu upatruje wielkiej nadziei. - W Wiedniu jest specjalista. Jeśli rodzice stosują się do jego zaleceń, od 12 lat jego pacjenci nie mają nawrotów. Zrobią tam Rózi w ciągu jednego zabiegu tyle, co przez sześć miesięcy w Polsce – dodaje mama i zaznacza, że ceny za wykonanie takiego zabiegu w Polsce i Wiedniu są niemal identyczne. Nie ma żalu do lekarza ortopedy w Polsce, który opiekował już się jej starszym synem Wojtkiem. Urodził się z identyczną wadą, ale pierwszego stopnia. Leczenie było więc mniej skomplikowane. - Nie mam do niego żalu, bo on po prostu nie ma doświadczenia. Takich dzieci w Polsce rodzi się około 1000, więc nie miał gdzie zdobyć doświadczenia. Z dobroci serca przyjął nas na oddział dla dorosłych, więc nawet pielęgniarki nie wiedziały jak Rózi zmierzyć tętno czy zważyć ją – mówi mama małej Różyczki i wspomina: - Pierwszy zabieg nacięcia ścięgna i transfer kości miała w październiku. Dwa razy spadał gips odsłaniając rany, do których mogło wdać się zakażenie. Przy każdej zmianie gipsów płakałam razem z Różą. Trzymałam ją na kozetce, a ona próbowała wyrwać mi się z rąk. Krzyczała z bólu i przerażenia. Tak głośno, że kiedy wychodziłyśmy z gabinetu, na korytarzu zapadała cisza – wspomina mama Małgosia.
Na operacje potrzebnych jest 15 tys. zł. Kwota pozwoli na wykonanie zabiegu i jednodniowy pobyt Rózi z mamą w klinice w Wiedniu. - Im szybciej zabieg zostanie wykonany, tym lepiej. W Wiedniu musimy stawić się 16 stycznia. Do tego czasu trzeba zapłacić cenę za zabieg. Jeśli nie zdążymy zebrać pieniędzy, nie mamy po co tam jechać. Nasza szansa przepadnie. Wierzę, że moja córcia będzie mogła nauczyć się chodzić. Wierzę, że zdążę jej pomóc. Proszę więc pierwszy raz w życiu o pomoc, bo tylko tak Różyczka może być zdrowa – apeluje mama Różyczki.
Jeśli operacja powiedzie się, dziewczynka przez trzy tygodnie będzie miała nóżki w gipsie, a potem będzie nosić specjalne protezy. Przez pięć lat...
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?