Skromny policjant uratował znaczną część dobytku podczas pożaru. Kobieta ma też żal do straży pożarnej. Twierdzi, że zbyt długo czekała na reakcję. Miała też problem z dodzwonieniem się do dyżurnego. Straż pożarna zaprzecza i podaje dowody.
- Nie mogłam się dodzwonić na straż pożarną. Numer był zajęty. Gdy w końcu się udało pytali mnie o wiele rzeczy, m.in. lokalizację miejscowości. Dowiedziałam się, że połączenie zostało skierowane do Bytowa, a nie do Miastka. Stąd pewnie tyle pytań, a moim zdaniem dyżurny powinien znać teren. W takiej sytuacji nie ma czasu na wiązankę pytań. Trzeba działać, bo się pali - mówi kobieta (nazwisko do wiadomości redakcji). - Zanim przyjechała straż na podwórku pojawił się dzielnicowy Tomasz Gołębiewski. Nie oglądał się wiele i od razu zaczął działać. Wspólnie z moim synem odblokowali elektrycznie zamykaną bramę, bo z powodu odcięcia prądu blokowałaby wjazd wozom strażackim. Odciągali też przyczepy od ognia. Było to bardzo niebezpieczne, bo w palącym się budynku gospodarczym wybuchały butle z gazem i acetylenem - opowiada.
Gołębiewski znalazł się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Gdy wybuchł pożar był na interwencji w sąsiedniej wsi. - Nie uważam bym zrobił coś wyjątkowego. Byłem na służbie. Gdy jadąc z miejscowości Dretynek zauważyłem chmurę dymu, natychmiast skręciłem do Lubkowa. Na miejscu, oprócz budynku gospodarczego, paliła się też ropa, która wylała się na podwórze. Udało się nam odblokować bramę i odciągnąć naczepę. Ogień był już pod nią. Paliły się koła. Przy pomocy syna gospodarzy, ciągnikiem rolniczym, odjechaliśmy nią kawałek dalej - opowiada sierżant Gołębiewski. - Nie jestem bohaterem. Po prostu spełniłem się w roli policjanta - dodaje.
Właścicielka posesji w jego działaniu widzi szczególne zasługi. - Nie założył rąk i nie czekał na przyjazd straży pożarnej. Wykonał bardzo niebezpieczne zadanie. Dziękuję Bogu, że był w pobliżu. A dzielnicowemu Gołębiewskiemu chcę podziękować osobiście. Udam się na komisariat - zapowiada kobieta. - To człowiek, który pracuje dla ludzi. Wszyscy go w terenie poważają. To dzielnicowy z krwi i kości. Zawsze możemy na niego liczyć.
Bezpośredni przełożony jest zadowolony z postawy policjanta. - Niedawno wyróżniliśmy trzech moich podwładnych, którzy uratowali tonącego mężczyznę. Teraz na medal spisał się dzielnicowy. Jestem dumny z moich ludzi. Są bardzo dobrymi policjantami, a szczególnie cieszy mnie pochwała od właścicielki posesji. Pracujemy dla mieszkańców, a ich wdzięczność jest dla nas najlepszą nagrodą - mówi Andrzej Hasulak, komendant Komisariatu Policji w Miastku.
O ile policjanci pękają z dumy z powodu postawy swojego dzielnicowego, to strażacy starają się bronić. Ich zdaniem nie ma nic nadzwyczajnego w tym, że telefon alarmowy odbiera dyżurny w Bytowie.
- Tak jest od 2006 roku, a ostatnio w ten system włączono również miasteckie pogotowie ratunkowe. Dotąd mieszkańcy łączyli się z dyżurnym w Miastku. Teraz telefon jest odbierany w Bytowie, w Powiatowym Centrum Powiadamiania Ratunkowego - mówi Stefan Pituch, wicekomendant powiatowej straży pożarnej z Bytowa.
Strażak zapewnia, że w przypadku pożaru w Lubkowie wszystko działało jak należy. - Jako pierwsza o godzinie 16.29.08 zadzwoniła sąsiadka. Rozmowa rwała 1.23 minuty. Już 2 sekundy później, o godzinie 16.29.10 zadzwoniła właścicielka posesji. Czekała 8 sekund na połączenie, a rozmowa trwała 30 sekund. Z kolei o 16.31 w tej samej sprawie zadzwoniła policja i sąsiadka ponownie o godzinie 16.34.13. Była zdenerwowana, że straży pożarnej jeszcze nie ma - opowiada Pituch. - Nasi ludzie byli już wtedy w drodze. Rozumiem jednak zdenerwowanie mieszkańców. W sytuacji zagrożenia każda minuta dłuży się niemiłosiernie. Jeśli do tego rozmowa z dyżurnym trwa kilkadziesiąt sekund, to zgłaszającemu wydaje się, że to wieczność. Musimy jednak poświęcić tyle czasu, by dokładnie wypytać o lokalizację, szczególnie nazwę miejscowości. Niektóre brzmią bardzo podobnie, np. Karwno i Karpno.. Lepiej chwilkę poczekać na linii, niż nie doczekać się przyjazdu strażaków, którzy pojechali w zupełnie inne miejsce. Wtedy mogłoby dojść do jeszcze większego nieszczęścia - dodaje Pituch.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?