Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bytów: Spór o kotłownię

Mateusz Węsierski
Mieszkańcy ul. Pochyłej 26 nie mogą pogodzić się ze sprzedażą lokalu, w którym była kotłownia
Mieszkańcy ul. Pochyłej 26 nie mogą pogodzić się ze sprzedażą lokalu, w którym była kotłownia Marcin Pacyno
Mieszkańcy wspólnoty mieszkaniowej przy ul. Pochyłej 26 w Bytowie twierdzą, że nie poinformowano ich o sprzedaży kotłowni. Nabył ją zięć urzędnika, który ogłaszał przetarg.

Mieszkańcy budynku przy ul. Pochyłej 26 czują się oszukani przez Agencję Nieruchomości Rolnych. Twierdzą, że bez ich wiedzy ANR dokonała sprzedaży kotłowni. Nabyła ją osoba z zewnątrz, która chce tam urządzić sklep odzieżowy. Nabywca jest zięciem pracownika ANR. Nie ma sobie nic do zarzucenia. W odwecie jednemu z lokatorów wytyka... samowolę budowlaną i grozi wspólnocie wytoczeniem sprawy w sądzie.

Mieszkańcy twierdzą, że o sprzedaży kotłowni dowiedzieli się przypadkowo i zdecydowanie za późno, gdy 4 stycznia Urząd Miejski dostarczył im pismo informujące, że nowy właściciel kotłowni złożył wniosek o przebudowę.

Bytów: Sądowy spór o kotłownię lokatorów z deweloperem

- Nazywając ją lokalem handlowo-usługowym, a takiego w naszym budynku nie ma. Domyślamy się, że głęboko piwniczny lokal użytkowy został przez Agencję Nieruchomości Rolnych sprzedany - piszą do nas mieszkańcy.

Ich zdaniem to nieuczciwe postępowanie, bo liczyli na prawo pierwokupu. - A nawet jeśli nam nie przysługiwało, to ANR powinna powiadomić o wystawieniu tego lokalu na sprzedaż - twierdzą lokatorzy. - Oczekiwaliśmy na taką wiadomość od kilku lat. Agencja wiedziała, na podstawie rozmów z nami i ofert pisemnych, że jesteśmy zainteresowani.

Pochyła 26 to popeegerowska nieruchomość. Lokatorzy przypominają, że nieustannie remontowali budynek. - Łączne koszty remontów to 81,82 tys. zł - wyliczają. - Po spłaceniu kredytu (40 tys. zł) zbieraliśmy gotówkę na zakup lokalu po kotłowni - informują.

Gmina Bytów: Spór o ciszę nocną

ANR ich ubiegła. - Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że lokal kotłowni zakupili córka i zięć pracownika agencji, który nadzoruje organizację przetargów - twierdzą ludzie.
Mieszkańcy obawiają się, że proponowana przez nowego właściciela przebudowa otworów okiennych i drzwiowych w ścianach nośnych naruszy konstrukcję nieruchomości wybudowanej w latach 1976/77.

- Kotłownia stanowi służebną część 12-rodzinnego budynku. Przechodzą tam wszystkie media konieczne do funkcjonowania lokali mieszkalnych. Konieczny jest stały dostęp do licznika ciepła - wymienia Andrzej Kajetowski, mieszkaniec wspólnoty.

Lokatorzy starają się o odzyskanie kotłowni. - Bytów przeżył katastrofę budowlaną państwa Żywickich przy ul. Jana Pawła II. Nie dopuścimy do tego, by spotkał nas taki sam los - komentuje Kajetowski.

Znany Kaszuba rzuca zrzeszenie

Nowym właścicielem kotłowni jest Jacek Jażdżewski. Mężczyzna przyznaje, że jest zięciem pracownika Agencji Nieruchomości Rolnych, który ogłaszał przetarg, ale nie widzi w tym nieprawidłowości.

- Ogłoszenie o przetargu było upublicznione, a obiekt już w momencie kupna miał przeznaczenie handlowo-usługowe. Tak napisano w akcie notarialnym - mówi Jażdżewski. - Mieszkańcy mogli kupić ten lokal, a nie byli zainteresowani. Śmieszy mnie ta sytuacja. Kupiłem ten obiekt zgodnie z prawem. Skoro mają do mnie zarzuty, to niech oddadzą sprawę do sądu, bo ja także, w obecnej sytuacji, zastanawiam się nad takim rozwiązaniem.

Druga wojna sołecka w Świerzenku

Jażdżewski ujawnia przy tym inną sprawę. - Jeden z mieszkańców bez mojej zgody i niezgodnie z projektem budowlanym obiektu przeprowadził przez moje pomieszczenie przewody kanalizacyjne. To samowola budowlana - informuje.

Wobec tych faktów stanowisko wspólnoty jest niezmienne. - Naszym celem jest otworzenie oczu innym ludziom, którzy mogliby znaleźć się w podobnej sytuacji - tłumaczy Andrzej Kajetowski.

Z Zygmuntem Mrozek Gliszczyńskim, pracownikiem Agencji Nieruchomości Rolnych, rozmawia M. Węsierski

Dlaczego nie powiadomił pan mieszkańców ul. Pochyłej 26 o ogłoszeniu przetargu na sprzedaż lokalu po byłej kotłowni?
Byłem tam osobiście i rozmawiałem z przedstawicielem wspólnoty mieszkaniowej. Wręczyłem nawet ogłoszenie. To nie był pierwszy przetarg, bo w 2007 ogłoszono jeden, ale wtedy nie było zainteresowania. Tak więc wspólnota wprowadza w błąd.
Jak to się stało, że kotłownia została lokalem handlowo-usługowym?
To lokal użytkowy o przeznaczeniu handlowo-usługowym. Nie spełnia bowiem warunków lokalu mieszkalnego. Jeśli nowy właściciel będzie tam chciał prowadzić działalność, to musi pewne prace adaptacyjne przeprowadzić. Trzeba wystąpić o zgodę do urzędu i dostanie się pozwolenie. Tam jest 70 metrów kwadratowych.
Wejście jest od ulicy?
Bezpośrednio z ulicy Pochyłej.
Dlaczego więc mieszkańcy są zaskoczeni sprzedażą, skoro według pana wiedzieli?
Gdy przychodzili zainteresowani, to oni odwodzili ich od kupna tego lokalu. Od przedstawiciela wspólnoty brałem nawet klucze i dorabiałem, by nie angażować go w pokazywanie nieruchomości zainteresowanym.
Kiedy sprzedano ten lokal?
W marcu 2010 roku. Teraz osoba, która nabyła nieruchomość, wystąpiła do starostwa o zmianę przeznaczenia. Sąsiedzi są o tym informowani.
Mieszkańcy piszą tak, jakby nie wiedzieli o sprzedaży.
Jeśli ktoś chce uruchamiać działalność, to robi się wszystko, by to utrudnić.
Obawiają się katastrofy budowlanej, bo ściany nośne mają być przerabiane.
Od tego są budowlańcy i ekspertyzy. Wszystko się robi zgodnie z przepisami. Mogli kupić, wyremontować lokal i wynajmować.
Podobno lokal kupiła pana córka i jej mąż, co dla mieszkańców jest podejrzane.
Faktycznie to oni kupili, co nie znaczy, że z tego powodu nie informowałem o przetargu. Ogłoszenia były na stronie internetowej i w urzędzie miejskim. Nam zależało na sprzedaży tego lokalu od paru lat. Mieszkańcy blokowali sprawę, bo potencjalnym nabywcom odradzali kupno. W 2009 roku przedstawiciel wspólnoty powiedział mi, że jak za rok nazbierają pieniądze, to kupią ten lokal.
Napisali, że już zaczęli zbierać.
To jednak wiedzieli, że będzie przetarg. Agencja nie mogła czekać. Musi zbywać. Nie można lokalu przeznaczać dla określonego nabywcy. Każdy może kupić. To, że akurat mój zięć i córka, to nie ma w tym nic dziwnego. Sami się zastanawiali, bo stan tej nieruchomości był fatalny.
Jaka była cena?
Ok. 13 tys. zł.
Dużo było chętnych?
Przedstawiciel wspólnoty skutecznie zniechęcał nabywców mówiąc, że nie da pozwolenia na nic.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto