Za sprawą kilku sfrustrowanych i gotowych na wszystko pań, Bytów po raz kolejny zaistniał w ogólnopolskich mediach. Organizacyjną dyscypliną, samozaparciem i argumentami które przekonały kilka tysięcy osób by zaistnieli na listach poparcia doprowadziły do finału sprawę obywatelskiego referendum.
Determinacja i wiara w zwycięstwo organizatorów referendalnego zamieszania zbudziły drzemiących niedowiarków powodując wybuch oburzenia u jednych, u drugich radość, że nareszcie ktoś przeciw czemuś zaprotestował i odważył się mieć inne zdanie. Jak zawsze w podobnych sytuacjach są jeszcze trzeci, tzw. obserwatorzy, niezdecydowani i obojętni.
Trudno w chwili obecnej ocenić wielkość zainteresowania sprawą. Jedynym źródłem wiedzy mogłyby być badania OBOP. Nikt jednak w mieście (miasteczku) w jakim mieszkamy nie zorganizuje takiej akcji z wiadomych względów. Jedynym miejscem uzyskania jakiejkolwiek opinii jest u nas ulica. Nie raz właśnie głos ulicy odzwierciedlał nastroje mieszkańców, pomagał w podjęciu decyzji sprawdzając się lub nie w rzeczywistości typu wybory. Jednak - co dziwi - nie korzystają z niej lokalne media, bo to i kłopot i można narazić się, usłyszeć wiązankę nie graniczoną cenzurą lub usłyszeć prawdę, która często zaboli.
Przeczytaj więcej na temat referendum w Bytowie
Ponieważ nie jestem zobligowany do zachowania lojalności w stosunku do żadnej "opcji politycznej", żadnego pracodawcy lub zwierzchnika, pozwoliłem sobie przeprowadzić badania ulicznej opinii pośród przechodniów znanych i obcych zadając pytanie nie wymagające nadmiernego wysiłku myślowego (nie pytałem o nazwiska czy adresy), mianowicie: Czy pójdzie pani/pan oddać głos 8 lipca?
W rozmowach nie używałem (z premedytacją) określenia "referendum" chcąc wymusić odpowiedź poszerzoną o uliczną definicję tego określenia. W mojej mini sondzie zanotowałem wypowiedzi kilkunastu osób płci odmiennych z lekką przewagą kobiet. Przyznaję, że zdania zapytywanych zaskakiwały znajomością tematu. Zawierały szereg rad pod różnymi adresami wyrażanych przeważnie w sposób emocjonalny, podniesionym głosem popartym bogatą gestykulacją.
Autor jest dziennikarzem z zamiłowania, a także lokalnym poetą i od kilku lat emerytem. Tezy zawarte w jego liście nie są oficjalnym stanowiskiem redakcji Dziennika Bałtyckiego.
Co mieszkańcy mówili Szczepanikowi? Co na to przedstawiciele władz? Przeczytasz w piątek 06.07 w Dzienniku Powiatu Bytowskiego.
Kliknij tu by w kilka sekund zdobyć e-wydanie. Dostępne od piątku.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?