Grzyb na ścianach, odpadające z sufitu kasetony oraz brak ogrzewania miejskiego w połączeniu z koniecznością żmudnej rehabilitacji ciężko chorej żony w jednopokojowym mieszkaniu i łazienką na korytarzu staje się prawdziwą udręką. Według Andrzeja Okońskiego urzędnicy z Bytowa są obojętni na ludzką krzywdę.
Przeczytaj również o wernisażu malarstwa Ireny Grzywnowicz
- Dziwi mnie to, dlaczego włodarze tak się zachowują w stosunku do mnie, bo przecież nikomu nic złego nie zrobiłem- mówi Andrzej Okoński, mieszkaniec ul. Miłej 26 w Bytowie. - Zależy mi jedynie na tym, żeby moja żona mogła być rehabilitowana w normalnych warunkach. Nie wiem do kogo mam się już zgłosić o pomoc. Chodzę dosłownie od urzędu do urzędu i każdy tylko umywa ręce. Sam znalazłem sobie wolny lokal, który stoi pusty od dwóch tygodni, ale co z tego, jak burmistrz mówi, że teraz nie ma do niego kluczy - dodaje zdenerwowany Okoński.
Więcej o sprawie Andrzeja Okońskiego z Bytowa oraz komentarz burmistrza Andrzeja Kraweczyńskiego przeczytasz w aktualnym wydaniu Dziennika Powiatu Bytowskiego.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?