Kuratorium Oświaty w Gdańsku wydało negatywną opinię w sprawie likwidacji szkoły w Zapceniu.
- Przede wszystkim dlatego, że z wyliczeń nie wynika, iż miałaby zmniejszyć się liczba dzieci w klasach IV-VI - tłumaczy Krystyna Laudańska, dyrektor Wydziału Organizacji i Pragmatyki. - Poza tym bardzo ważnym argumentem jest fakt, że dzieci mają w większości do szkoły nie dalej jak cztery kilometry. W pracę szkoły bardzo zaangażowani są rodzice. To też kulturalne centrum wsi.
Z decyzją kuratorium nie zgadzają się władze gminy.
- Najprawdopodobniej odwołamy się do Ministerstwa Edukacji Narodowej - zapowiada Rafał Narloch, wójt Lipnicy.
Szanse na pozytywne dla gminy rozpatrzenie odwołania są jednak znikome. Minister Roman Giertych nie jest zwolennikiem likwidacji i ograniczania szkół. Zdaniem K. Laudańskiej, gdyby władze gminy inaczej podeszły do sprawy, byłaby szansa na zreorganizowanie szkoły.
- Uchwała mówiła o likwidacji i na to się nie mogliśmy zgodzić, ale gdyby dotyczyła przekształcenia w filię, na przykład szkoły w Lipnicy z oddziałami w Zapceniu, to można byłoby się nad tym zastanowić - przyznaje.
Teraz na zmianę uchwały jest za późno. Z decyzji kuratorium cieszą się rodzice.
- Ktoś w końcu utarł nosa wójtowi, który obiecał w kampanii, że szkół zamykać nie będzie, a po wyborach robi co innego - mówią mieszkańcy Zapcenia.
Szczęśliwa jest także dyrektor szkoły Irena Lew Kiedrowska.
- Jesteśmy usatysfakcjonowani, że taką decyzję podjęło kuratorium, które zauważyło zaangażowanie rodziców w pracę szkoły - przyznaje. - Nie ukrywam jednak, że praca w placówce, której nie chce gmina będzie teraz bardzo ciężka.
Reorganizacja, a nie likwidacja
Władze gminy Lipnica nie chciały zlikwidować szkoły w Zapceniu całkowicie. Miała zostać jedynie zreorganizowana. W Zapceniu miały pozostać klasy I-III i zerowa. Jednak uchwała w tytule miała likwidację. Obecnie w Zapceniu uczy się 37 uczniów w klasach 0-VI.
Polacy boją się biedy