Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wymiana ognia na linii wędkarze - hodowca ryb. Karpie Aquamarupływają bez pozwolenia, ale kary nie będzie

Mateusz Węsierski
Firma Aquamar, jeden z największych w Polsce hodowców ryb łososiowatych, nielegalnie trzyma karpie w nurcie rzeki Studnica w Miastku. - Andrzej Marczyński [prezes Aquamaru - dop. red.

Firma Aquamar, jeden z największych w Polsce hodowców ryb łososiowatych, nielegalnie trzyma karpie w nurcie rzeki Studnica w Miastku.

- Andrzej Marczyński [prezes Aquamaru - dop. red.] mianował się obrońcą ekologii. Jest w całym kraju bardzo poważany jako wzór ekologicznego hodowcy ryb. To jednak człowiek, który pod białą koszulą ma czarny podkoszulek. To nie ekolog, a morderca rzeki. My to udowodnimy i zrobimy z tym porządek - zapowiada ostro Teodor Rudnik, prezes słupskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego. Na ostatnim zebraniu koła PZW Karaś w Miastku Rudnik przez kilka minut wymieniał występki rybnego potentata. Sprawę opisał już także na swojej stronie internetowej www.teorud.com.

Chodzi o zagrody na rzece, które zgodnie z pozwoleniem Starostwa Powiatowego w Bytowie miały służyć do hodowli narybku. Wędkarze odkryli jednak, że są w nich karpie. I to dorodne. A tego robić nie wolno, bo karp zanieczyszcza nurt rzeki, a zastawki blokują migrację ryb. Urzędnicy przeprowadzili w poniedziałek kontrolę. Okazało się, że zawiadomienie wędkarzy odpowiada prawdzie, ale firma i tak uniknie kar.

- Na razie dajemy im czas. Mają wystąpić o stosowne pozwolenie, a do wiosny wyłowić wszystkie karpie - potwierdza Małgorzata Zielonka, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego.

Kary nie ma, bo w okresie zimowym karpie nie żerują. - Gdy temperatura spada poniżej 14 stopni Celsjusza, ryby nie pobierają pokarmu, więc rzeki nie zatrują - dodaje Małgorzata Zielonka.

W tej sprawie równie mocno zbulwersowany jest sam Andrzej Marczyński.

- Coś im [wędkarzom - dop. red.] się w głowach poprzestawiało. Przyszli do mnie jako koledzy, a teraz robią takie rzeczy. Ja muszę trzymać te kilkadziesiąt karpi w rzece, bo mają służyć do rozrodu. Usunę je po modernizacji zakładu. Najpierw w Bożance, a później w Miastku - zapewnia.

Przy okazji podaje kilka argumentów, które mają być prawdziwym powodem zaciekłej kontroli "kolegów".

- Pewnie Straż Rybacka złapała jednego z nich podczas nielegalnego wędkowania na terenie mojej hodowli. Nie chcę też mówić o innych powodach, bo to są już kryminalne sprawy - tajemniczo dodaje prezes Aquamaru. - Oni święci nie są, bo ich instalacje w Damnicy nie były modernizowane od 40 lat. Daleko im do ekologii.

Dodatkowy argument daje też urzędniczka, która kontrolowała zakład. - Tak na marginesie sądzę, że źródłem tego konfliktu jest odmówienie przez firmę Aquamar podarowania narybku wędkarzom - wyjaśnia.

- Nigdy od nich narybku nie braliśmy. A urzędnicy niech się lepiej zajmą kontrolą, a nie snuciem domysłów. Kara powinna być chociażby za zablokowanie migracji ryb - odpowiada Teodor Rudnik.

Do sprawy wrócimy.

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto