MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wołcza Wielka, gm. Miastko. Sami znaleźli sprawcę i nadal czekają

Mateusz Węsierski
Państwo Janiccy z Wołczy Wielkiej oskarżają policję o zbyt powolne działanie. A chodzi wypadek drogowy, do którego doszło 18 sierpnia. Sami wskazali sprawcę i nadal czekają, bo nikt go jeszcze nie przesłuchał.

Państwo Janiccy z Wołczy Wielkiej oskarżają policję o zbyt powolne działanie. A chodzi wypadek drogowy, do którego doszło 18 sierpnia. Sami wskazali sprawcę i nadal czekają, bo nikt go jeszcze nie przesłuchał. Bez policyjnych dokumentów nie mogą ubiegać się o odszkodowanie.
- Wracałem z pracy. Nie jechałem zbyt szybko i nie spodziewałem się, że tak skończy się mój dzień pracy - opowiada Paweł Janicki. - Gdy zbliżałem się do łuku drogi pomiędzy Wołczą Małą i Wielką pojawił się maluch. Kierowca miał odwróconą uwagę, bo widziałem jak pasażerowi zapalał papierosa. Jechał po moim pasie wprost na mnie. Moja reakcja była natychmiastowa. Usunąłem się na pobocze i po drodze wpadłem kołem w wyrwę po wyrwanym korzeniu. Samochód rzuciło, a ja straciłem panowanie nad kierownicą. Dodatkowym powodem był kawałek korzenia, który przyblokował koła. Znalazłem się bezpośrednio na drzewie. Na szczęście przeżyłem wypadek ale kierowcy ?malucha? już nie zobaczyłem.
Ktoś zawiadomił policję. Przyjechał funkcjonariusz, który miał zbadać miejsce wypadku.
- Byłem wtedy w szoku i nie wiedziałem czy jestem ranny. Policjant nawet nie wezwał karetki chociaż stan mojego samochodu wskazywał na powagę kolizji - kontynuuje swoją opowieść Janicki. - Do tego jeszcze sam musiałem się dopraszać o podwiezienie do domu. Gdybym się nie zapytał to pewnie musiałbym iść na pieszo do Wołczy Wielkiej.
Początkowo kierowca nie czuł, że ma poważniejsze obrażenia. Dopiero po przybyciu do domu zmieniło się samopoczucie.
- Poczułem straszny ból w klatce piersiowej. Po przewiezieniu do szpitala okazało się, że mam złamany mostek. Rehabilitacja potrwa jeszcze dwa miesiące - mówi Paweł Janicki.
Kierowca ?skasowanego? opla astry combi ma jeszcze wiele innych uwag co do pracy funkcjonariusza badającego miejsce kolizji.
- Nie zbadano prędkościomierza i drogi hamowania - mówi. - Policjant nie badał dokładnych przyczyn wypadku. Spisał tylko protokół, nawet się nie
legitymując. Wyglądało na to, że bardzo mu się śpieszy. Co gorsze szybko odjechał i w tym momencie sprawa stanęła w miejscu.
- Czas w takich przypadkach jest bardzo ważny, a policja nawet nie zaczęła szukać kierowcy ?malucha?, który był bezpośrednim sprawcą tej kolizji - mówi Małgorzata Janicka, żona poszkodowanego.
Po wypadku Paweł Janicki sam zorganizował holowanie swojego samochodu. Wcześniej udokumentował miejsce wypadku. Zrobił zdjęcia, które teraz stanowią bardzo ważny dowód. Nie widząc działań policji, Janiccy sami postanowili szukać sprawcy wypadku. Nie okazało się to zbyt dużym problemem dla detektywów amatorów. Według nich jest nim mieszkaniec Słosinka.
- Zgłosiliśmy to policji, ale nie zauważyliśmy chęci działania - mówią. - Zapowiedziano, że za dwa tygodnie będzie on wezwany na komisariat. Takiego działania nie można nazwać ekspresowym - mówi Paweł Janicki.
Co do winy tej osoby nie mają oni najmniejszych wątpliwości.
- Gdy odwiedziliśmy tego człowieka był bardzo zdenerwowany. Pytał się nawet czy kierowca opla przeżył. W tym przypadku podaliśmy policji sprawcę na tacy, a oni nawet nie raczą jej przyjąć - mówią Janiccy.
Miasteccy policjanci tłumaczą, że to nie był wypadek drogowy tylko kolizja, a w takim przypadku postępowanie jest nieco inne.
- Nie mówię, że zabezpieczenie dowodów jest nieważne, ale to zależy od sprawy. Przyjrzę się temu zdarzeniu - mówi Jerzy Kosarzycki, zastępca komendanta miasteckiej policji. - Poza tym na przesłuchanie trzeba wzywać siedem dni wcześniej. bo takie są przepisy.
Janiccy obwiniają nie tylko policję.
- Pośrednią przyczyną wypadku była wyrwa na poboczu drogi - zapewnia Janicki. - Po kolizji została szybko usunięta, ale było już za późno. Mam wszystko na zdjęciach i nie wykluczam skierowania sprawy do sądu z wnioskiem o odszkodowanie. Wpadając w tą dziurę straciłem panowanie nad kierownicą i uderzyłem w drzewo. Gdyby jej tam nie było może udałoby mi się zatrzymać na łące.
Na razie jednak brak policyjnej dokumentacji jest przeszkodą w drodze do uzyskania odszkodowania. Samochód był wart 10 tysięcy złotych. Paweł Janicki kilka miesięcy temu kupił go w Niemczech.
- Teraz nie mam nawet środka transportu i nic nie wskazuje na to, że
ta sprawa tak szybko się skończy - mówi Paweł Janicki.
Wszystko wskazuje na to, że na finał tej sprawy Janiccy jeszcze będą musieli poczekać. Tylko pytanie czy będą chcieli, bo już dawno stracili cierpliwość.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto