Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wieloletni dyrektor ZMK w Miastku Jerzy Dolny odszedł na emeryturę. Rozmowa

Maria Sowisło
Maria Sowisło
Maria Sowisło/archiwum
Dyrektorem Zarządu Mienia Komunalnego w Miastku została Joanna Szweda, dotychczasowa księgowa w tym zakładzie miejskim. Zastąpiła na tym stanowisku Jerzego Dolnego. W rozmowie z nami przyznaje, że na razie „leży do góry brzuchem”. Jednocześnie przyznaje, że pewnie nie wytrzyma tak długo.

Jak się panu powodzi na emeryturze?
A dziękuję, dobrze. To faktycznie pierwsze dni, więc przyznam, że odpoczywam do góry kołami (śmiech). Rzeczywiście nic nie robię prócz opierniczania się. Nawet nikt już do mnie nie dzwoni. Widocznie wiele osób interesowało się mną, więc wiedzą że jestem na emeryturze. A ja leniuchuję. Po pewnym czasie pewnie opamiętam się i znajdę sobie zajęcie. Wiosną na pewno będę łowić ryby, jesienią zbierać grzyby, a potem zobaczymy. Mamy też z żoną działeczkę.

Próbuję zrozumieć, co jest przyjemnego w siedzeniu z kijem w dłoniach nad wodą?
To jest bardzo przyjemnie. Może dlatego to lubię, bo odzywa się instynkt łowcy, drapieżnika. Takie złapać, a później zjeść.

To jeszcze mi pan powie, że gotuje...
...bardzo lubię gotować. Z mięsa robię pasztety i inne dziwne konserwy. Lubię w kuchni spędzać czas do chwili, kiedy trzeba zacząć sprzątać. Ale spokojnie, na emeryturze będę mieć zajęcia. Na pewno nie zajmę się polityką.

Dlaczego?
Moja słodka tajemnica.

Aż tak? Może przyczyna jest to, że zawsze był pan szczery i uczciwy? Tak przynajmniej wspominają pana mieszkańcy Miastka.
Naprawdę nie chcę mówić o polityce. Po ponad 30 latach zajmowania się w kółko tym samym można być zmęczonym. Oczywiście nie nabiorę wody w usta i będę podpowiadać, ale po tylu latach odpoczynek mi się należy.

Nie jest pan jednak człowiekiem leniuchującym. Zmarnuje się pan na emeryturze.
Nie zmarnuję się. Wierzę, że będę zdrowy, więc może zmienię zdanie na temat swoje aktywności społecznej. Tylko krowa nie zmienia poglądów. Na razie jestem na emeryturze. Choć wahałem się czy na nią przejść, bo zżyłem się z załogą. Jest fantastyczna.

To za czym będzie pan tęsknić?
Najbardziej za załogą. To dobry i zgrany zespół, który świetnie pracuje przy tak ogromnym zakresie obowiązków. Mamy pod opieką mieszkania, cmentarze, parki, nasadzenia, zamiatania, odśnieżanie, naprawianie dróg, a jest ich ponad 300 km. Ktoś, kto u nas nie pracował, nie ma pojęcia i na dzień dobry klęknie. Dlatego tak bardzo zależało mi, żeby pani Joanna była moją następczynią. To gwarantuje ciągłość pracy na dobrym poziomie. Cieszę się, że burmistrz dała się przekonać do awansu wewnętrznego. Pani Asia jest dobrą księgową, będzie dobrym dyrektorem i z taką ekipą da radę.

Wspominając swoją pracę, z czego jest pan najbardziej dumny?
Chyba najbardziej z tego, że nie byłem złym człowiekiem. Musiałem rzecz jasna wykonywać przykre rzeczy, takie jak wysyłanie pism do komornika, ale mam wrażenie, że ze zrozumieniem lokatorów. Nie można tak chować głowy w piasek, kiedy ma się zobowiązania. Zawsze wychodzę z założenia, że wszystko można zrobić kulturalnie lub chamsko. To drugie nie zdarzyło mi się raczej. Często, po kursach z obsługi petentów, żartowałem do pracowników, że petent ma od nas wychodzić zadowolony nawet wtedy, gdy jego sprawa została negatywnie załatwiona. Tak po prostu trzeba. Nie wszystko da się załatwić po myśli petenta. Można być przy tym kulturalnym. To nie jest takie takie trudne. Tak trzeba.

A gdyby pan nie przeszedł na emeryturę? Co jeszcze się panu w Miastku marzyło?
Nie miałem jakiś dalekosiężnych planów. Skupiałem się na swoich obowiązkach. Nic wielkiego przecież nie zrobiłem. Nic górnolotnego. To nie była moja rola.

Jest pan szalenie skromny...
...dziękuję.

To jakie zabawne sytuacje z pracy będzie pan wspominać latami?
Wiele takich było. Chociaż wiem, że gdybym po 30 latach pracy napisał książkę, byłaby w Miastku bestselerem. Ale najbardziej w pamięci tkwią sytuacje bardzo groźne, jak pożary. Nie ma chyba dla nikogo nic gorszego, jak pożar w środku nocy. Człowiek śpi sobie bezpiecznie w domu… To jest bardzo stresujące. Chyba najbardziej.

Uderzamy w rzewne nuty, a pan ma się cieszyć emeryturą…
…to zmienimy temat. Pamiętam, że któregoś roku w Wigilię, na godzinę przed końcem pracy, zadzwoniła starsza pani z ulicy Dworcowej. Prosiła tylko, żebym choć w tym dniu puścił wodę, bo ona tak od tygodnia ma sucho w kranach. Była bardzo kulturalna. Bez krzyków. Uruchomiłem chłopaków i okazało się, że faktycznie tydzień wcześniej na tej ulicy była awaria. Po jej usunięciu odkręcili wodę, ale brudy z wodociągu zapchały instalację u tej pani. Szybko naprawiliśmy jej krany i dobrze, bo chociaż na święta miała wodę. Musze przyznać, że cierpliwość tej pani postawiła mnie na równe nogi.

Czego panu życzyć na emeryturze?
Zdrowia. Tylko zdrowia, bo to jest najważniejsze. I żeby mi czas powoli leciał. Może kupię sobie zegar bez wskazówek? (śmiech). Tak myślę, że gdybym miał zdrowie, jak teraz, to ja mogę w do 120 lat dociągnąć. Naprawdę czuje się świetnie. Jakby się ZUS połapał, to by mi nie dał emerytury, bo nie mam wyglądu i jestem jeszcze na chodzie. Mam wszystkie części oryginalne (śmiech).

Dziękuję za rozmowę.

Jerzy Dolny

ma w sumie kilka zawodów. Jest mechanikiem, technikiem obróbki i skrawania, elektrykiem, a także ukończył studia licencjackie z administracji. W spółkach miejskich pracować zaczął w 1991 roku w miasteckim ADM-ie. Wcześniej był zatrudniony w miasteckim oddziale Okręgowego Zakładu Transportu i Maszyn Drogowych. Pracował także w zakładzie rolnym jako mechanik maszyn.
W 1989 roku rozpoczął pracę w ówczesnym ADM-ie w Miastku. Kierownik zakładu odszedł na emeryturę, a Jerzy Dolny został pełniącym obowiązki. Otrzymał jednak propozycje pracy w zakładzie przetwórstwa drzewnego i skusił się na 100 proc. wyższą pensję. Po dwóch latach jednak zakład ogłosił upadłość, a Dolny wrócił do ADM-u. Wówczas był to już Miejski Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Także tym razem dyrektor odszedł na emeryturę, a Dolny został pełniącym obowiązki. Jak dzisiaj Dolny wspomina, po kilku miesiącach ówczesny burmistrz Miastka Roman Ramion, prawie zmusił go do rozpoczęcia studiów. Bez nich nie mógłby być dyrektorem. Dolny zrobił więc licencjat z administracji.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto