O sprawie z zalewaniem posesji Jana Mruka w Parchowie już pisaliśmy. Interweniowała nawet telewizja. Na próżno. Studzienka często nie odbiera płynących kanalizacją ścieków. Posesja Mruków jest notorycznie zalewana. Doraźnym rozwiązaniem miała być… piłka wprowadzona przy wylocie ze studzienki rewizyjnej.
- Ta piłka wyleciał dzisiaj metr w górę. Takie było ciśnienie!
- denerwuje się Jan Mruk.
Dzisiaj (4 kwietnia 2022 r.) po raz kolejny rodzina Mruków z przerażeniem patrzyła, jak na ich podwórko leją się ludzkie odchody wraz z papierem toaletowym i wszystkim tym, co mieszkańcy Parchowa wrzucają do kanalizacji. I Jan Mruk nie wytrzymał. Zebrał część nieczystości do wiadra i wyruszył do Urzędu Gminy w Parchowie.
- Zamierzam podarować wójtowie ten prezent. Jak tak można ludzi traktować? Niech oni w końcu zrobią porządek z tą przepompownią. Nie interesuje mnie co. Chcę normalnie żyć z moją rodziną!
- denerwował się Jan Mruk, który jak zapowiedział, tak zrobił.
Jak wynika z przesłanego nam nagrania, wójta Andrzeja Dołębskiego nie było w urzędzie. Pomimo tego Jan Mruk wszedł do jego gabinetu i zostawił prezent. Interweniował Andrzej Płaczkiewicz, odpowiedzialny w urzędzie za eksploatację wodociągów, kanalizacji i drogownictwo.
- Niech pan nie robi z siebie idioty – słychać na filmie, jak Płaczkiewicz zwraca się do Jana Mruka.
Ostatecznie Płaczkiewicz zabrał wiadro z gabinetu wójta, ale jednocześnie wykonał telefon do swoich podwładnych, by przerwali swoją dotychczasową pracę i udali się do Jana Mruka na posesję. Przez kilka godzin sprzątali fekalia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?