Najgroźniejszy z czterech był pożar stodoły, który wybuchł 14 marca. Budynek spłonął doszczętnie.
- Wyglądało to tak, jakby ktoś na młockarni zostawił coś palącego się, gdyż pożar zaczął się od środka - mówi Tadeusz Bielawa. - Jednak jeszcze dziwniejszy był ogień kilka tygodni wcześniej, gdy leżał śnieg. Wtedy zapłonęła słoma przed drzwiami stodoły. Na szczęście ogień został przez nas szybko zauważony i ugaszony - opowiada właściciel posesji.
Na początku kwietnia po raz kolejny zaczęło się palić. - Szybka i sprawna akcja strażaków uratowała zagrodę i zagrożone mienie o wartości około 20 tys. zł. Były też dwa inne, mniejsze zarzewia ognia, z którymi szybko sobie poradziliśmy - mówi Stefan Pituch, zastępca komendanta PSP w Bytowie. - To bardzo dziwne, ponieważ pożary powstawały w czasie gdy w domu nie było nikogo. Za każdym razem w środku dnia przy ruchliwej ulicy, nieopodal szkoły.
Właściciel boi się podpalacza na tyle, że rozebrał wszystkie drewniane konstrukcje. - I nie będę odbudowywał stodoły - podkreśla Bielawa.
Co w tej sprawie udało się ustalić policjantom? Przeczytasz w środę 27.04 w Dzienniku Bałtyckim.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?