To był bardzo zwariowany dzień – tak wspominają go wolontariusze „Bezdomnego kundelka”. W ciągu zaledwie trzech godzin, w sobotę 7 sierpnia 2021 r., uratowali aż trzy bociany.
- Mam nadzieję, że na wiosnę w dowodzie wdzięczności nie przyniosą mi niczego do domu
– żartuje Kamil Gocan z „Bezdomnego kundelka”.
Pierwsze nieszczęście spotkało bociana w Miastku przy ulicy Słupskiej. Na jednej z prywatnych posesji leżał ranny ptak, który nie mógł samodzielnie stanąć na nogach.
- Po przyjeździe na miejsce, okazało się że ma bardzo poważne złamania łapy i skrzydła
– relacjonuje Gocan.
Kilka chwil później – kolejna tragedia. Tym razem między Kawczem, a Żydowem. Ze zgłoszenia wynikało, że bocian usiadł na transformatorze i podczas startu został bardzo mocno porażony prądem. Spadł z dość dużej wysokości i nie był już w stanie odlecieć.
- Po przyjeździe na miejsce znaleźliśmy ptaka, z dość mocno poparzonymi łapami i opadniętym skrzydłem. Był jeszcze w szoku
– dodaje Gocan.
Kolejnego biedaka wolontariusze z „Bezdomnego kundelka” zabrali z Węgorzynka. Stał przy drodze i był oblepiony jakąś mazią. Nie mógł nawet rozłożyć skrzydeł.
- Na miejscu dostrzegliśmy dorodnego bociana, który stojąc na drżących już ze zmęczenia nogach wyglądał jak 1000 nieszczęść. Prawdopodobnie został zaatakowany i wpadł w jakieś bagno, które oblepiło jego całe ciałko
– mówi Kamil Gocan.
Wszystkie trzy ptaki trafiły do Przychodni dla Zwierząt w Miastku, a następnie do Pomorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt „Ostoja” w Pomieczynie.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?