Tak katował swoją rodzinę, że syn chciał odebrać sobie życie

Gmina Bytów We wrześniu trafił do aresztu za brutalne znęcanie się nad rodziną. 13 grudnia wyszedł na wolność, bo zapadł wyrok. Sąd skazał go na karę pozbawienia wolności, ale w zawieszeniu. Mógł więc wrócić do rodziny. I od razu zaczął katować bliskich.

Pierwszą awanturę wszczął tuż po powrocie i to taką, że załamał się psychicznie jego 19-letni syn. Chłopak chciał popełnić samobójstwo, ale uratowali go policjanci. 53-letni Roman S. z podbytowskiego Pomyska został zatrzymany. Wczoraj Sąd Rejonowy w Bytowie zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu na 3 miesiące. Teraz odwieszony będzie miał także pierwszy wyrok.

- Ta sprawa jest szokująca - mówi Roman Krakowiak, oficer prasowy bytowskiej policji.- Pobyt za kratami niczego tego mężczyzny nie nauczył. Ponownie odpowie za znęcanie się nad rodziną. Niewykluczone, że postawione zostaną mu też zarzuty doprowadzenia bliskiej osoby do targnięcia się na własne życie - dodaje.

Wszystko zależy teraz od zeznań syna domowego kata.

- Aktualny stan psychiczny tego młodego mężczyzny, który przebywa w szpitalu, nie pozwala na przesłuchanie - zastrzega Włodzimierz Uchmanowicz, prokurator prowadzący sprawę. - Dlatego jego ojcu mogliśmy na razie postawić tylko zarzut znęcania się nad rodziną. Postępowanie trwa. Kolejne możemy postawić w każdej chwili - dodaje.

Jedno jest pewne. Roman S. tym razem aresztu po 3 miesiącach nie opuści. Przed sądem odpowie jako recydywista. Za znęcanie się psychiczne i fizyczne nad rodziną grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności. W przypadku jednak, gdy efektem tego jest targnięcie się przez bliską osobę na własne życie kara jest już znacznie surowsza, od 2 do nawet 12 lat więzienia.