Sołtysi w gminie Miastko zostali zmuszeni do wydania zaoszczędzonych pieniędzy. Niektórzy zbuntowali się

Do tej pory było tak, że 30 sołectw w gminie Miastko oraz sześć osiedli, miało swoje subkonta, na których gromadzili pieniądze. Zazwyczaj były tam nagrody finansowe z konkursów na najpiękniejszy wieniec dożynkowy, najpiękniejszą wieś, sponsoring… I tak od ponad 30 lat. Jak tłumaczą sołtysi, pozwalało im to na normalne funkcjonowanie od 1 stycznia aż do września, kiedy to musieli zwołać zebranie wiejskie i zdecydować na co przeznaczyć kolejny budżet właściwy czyli fundusz sołecki. Teraz nie jest to już możliwe z mocy prawa. Niewykorzystane przez sołectwa pieniądze zasiliły budżet całej gminy w pozycji wolne środki.

- Jak mamy spożytkować te pieniądze do końca roku? Na siłę nie da się ich wydać – mówił na sesji 20 grudnia 2019 roku radny Jan Basara, który jest też jednocześnie sołtysem Węgorzynka. - Tam są kwoty takie jak 1-2 tys. zł. Nie wydam ich teraz na kwiaty, bo ich nie zasadzę. Zależy nam wszystkim, żeby te pieniądze nam oddać – apelował, a wtórował mu radny Mirosław Kwaśniewski, sołtys Świerzna. - Jaki będzie tryb zabezpieczenia tych pieniędzy? - dopytywał.

Słuchając odpowiedzi skarbnik Bronisławy Nielipiuk, nikt nie miał wątpliwości że pieniądze trzeba szybko wydać. - Sołectwa są jednostkami pomocniczymi gminy. Nie mogą prowadzić odrębnej ewidencji. Rokiem budżetowym jest rok kalendarzowy. Część dochodów po zakończeniu roku są jako wolne środki. Decyzja na co je przeznaczymy, należy do rady miejskiej. Jeśli są kredyty, to wolnych środków nie ma – skwitowała wówczas Nielipiuk.

Nikt podczas sesji nie odpowiedział sołtysom, jak mają funkcjonować bez pieniędzy do września 2020 roku. - To tak, jakby samorząd dostał subwencję oświatową w październiku. Przez dziewięć miesięcy nie byłoby na szkoły pieniędzy. Może więc finansowanie sołectw mogłoby się odbywać w pierwszym kwartale roku – proponował Basara.
Sytuacja do dzisiaj nie została rozwiązana. Część sołtysów rzeczywiście do końca grudnia 2019 roku wydała zaoszczędzone pieniądze.

- Musiałam, bo by przepadły. Tak przynajmniej to zrozumiałam. Nie wyobrażam sobie teraz, żeby te sołectwa które ich nie wydały, miały je otrzymać z powrotem. To byłoby nieuczciwe wobec nas, tych którzy je wydali – mówi sołtys Kamnicy Weronika Gajewska.

Zdaniem większości sołtysów, skomplikuje to funkcjonowanie sołectw. - Na początku roku robiliśmy preliminarz wydatków. Wszystkie pieniądze zawsze były wypłacane zgodnie z uchwałami zebrania wiejskiego – wyjaśnia sołtys Świerzna i radny Mirosław Kwaśniewski. - Jak były oszczędne wsie, to miały tam nawet kilka tysięcy złotych. Wygląda na to, że przepadły. No chyba, że radni każą je wyszczególnić z tych wolnych środków i nam je oddadzą. Obawiam się jednak że nie, bo nigdy nie usłyszałem zapewnień że tak się stanie – zastanawia się sołtys i przypomina, że sołectwa mają całą masę obowiązków. - Kto ma wycinać zakrzaczenia przy drogach i kosić trawę żeby w sołectwach było ładnie? - zwraca uwagę Kwaśniewski.

Do tej pory radni nie zajęli się tą sprawą podczas sesji Rady Miejskiej Miastka. Jak zapewnia przewodniczący tego gremium Tomasz Borowski, temat wróci kiedy samorządowcy będą decydować na co przeznaczyć wolne środki z ubiegłorocznego budżetu gminy.