Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skandal przy drodze krajowej pod Bytowem. Cierpiącą sarnę zapakowali do bagażnika i odjechali. Twierdzą, że zmarła w… drodze do weterynarza

Maria Sowisło
Maria Sowisło
z arch. A. Burlińskiej
Ranna sarna została dzisiaj zabrana z rowu przy drodze krajowej nr 20 pod Bytowem. Tyle tylko, że nie zbadał jej nawet weterynarz. Pracownicy służby drogowej zapakowali ją do bagażnika, jak worek ziemniaków i odjechali. Teraz twierdzą, że sarna padła w… drodze do weterynarza.

To było znęcanie się nad zwierzęciem – nie ma wątpliwości lekarz weterynarii z Bytowa Anna Burlińska. To właśnie ona otrzymała dzisiaj (12 kwietnia 2022 r.) ok. godz. 7.00 telefon o rannej sarnie, która leży w rowie przy drodze krajowej nr 20 na odcinku z Bytowa do Niezabyszewa. Już miała się tam udać, kiedy otrzymała informację, że zwierzę zostało zabrane przez pracowników służby drogowej.

- Zadzwoniła do mnie pani, która zgłosiła leżącą na poboczu sarnę. Przysłała mi zdjęcia. Sarna miała uniesioną głowę, więc nie była w tragicznym stanie. Miała prawdopodobnie złamaną nogę. Nikt nie dał mi jednak szansy na zbadanie zwierzęcia. Nie mogłam ocenić, czy trzeba zakończyć jej cierpienie, czy może trzeba ją ratować

- denerwuje się Anna Burlińska.

Z relacji świadków wynika bowiem, że po zgłoszeniu leżącego zwierzęcia przy drodze, w ciągu kilku minut nadjechali pracownicy służby drogowej. Osobie, która czekała na weterynarza mieli powiedzieć, że nie trzeba tego nigdzie zgłaszać. Ponoć nie chcieli nawet wysłuchać próśb, żeby zaczekali, bo weterynarz już jedzie.

- Z relacji tej osoby wynikało, że zapakowali sarnę do bagażnika i odjechali. Nie każde zwierzę należy poddać eutanazji, nie każde należy ratować za wszelką cenę, ale jak można żywą i czującą istotę potraktować w taki sposób?

- dodaje Burlińska i przyznaje, że tej sarnie nikt już nie zwróci życia. - Może jednak, dzięki nagłośnieniu sprawy i wyciągnięciu konsekwencji wobec osób, które to zrobiły, inne zwierzę nie będzie tak cierpieć - mówi bytowski lekarz weterynarii.

Osoba, która zgłaszała leżące przy drodze zwierzę była tak zdenerwowana sytuacją, że zgłosiła sprawę policji. Usłyszeć miała od funkcjonariuszy, że zwierzę padło podczas ładowania do auta. Potwierdza to rzecznik bytowskich policjantów.

- Dzisiaj przyszła do nas petentka, która zgłosiła, że na trasie z Bytowa do Niezabyszewa miała leżeć potrącona sarna. Na miejsce przyjechali przedstawiciele służby drogowej, którzy mieli załadować sarnę do pojazdu. Skontaktowaliśmy się z przedstawicielami służby drogowej. Potwierdzono, że taka interwencja była. Jak miało wynikać z informacji, sarna była w stanie agonalnym i padła. Przekazaliśmy informację osobie zgłaszającej. Będziemy wyjaśniać okoliczności zdarzenia

– mówi rzecznik prasowy bytowskich policjantów Damian Chamier Gliszczyński.

Te wspomniane służby drogowe to pracownicy firmy, która wygrała przetarg na utrzymanie dróg krajowych w rejonie powiatu bytowskiego. Mają dbać nie tylko o odśnieżanie, ale też zabieranie martwych zwierząt. W rejonie powiatu bytowskiego zajmuje się tym spółka Zaberd z Wrocławia, która ma swój oddział w Słupsku.

- Rzeczywiście mieliśmy dzisiaj informacje o sarnie z punktu informacji drogowej, który podesłał tam patrol. Zwierzę padło na aucie

– mówi przedstawiciel słupskiego oddziału firmy Zaberd, a tym samym potwierdza to, że sarna żyła. - Nie znam dokładnie tej sytuacji – dodał.

Sprawą zainteresowaliśmy gdański oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

Do tematu wrócimy.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto