Reginie Writz-Rekowskiej i jej dzieciom z powiatu bytowskiego grozi wyrzucenie z domu. A wszystko przez sądową ugodę, zawartą po sprawie rozwodowej, która została nieprecyzyjnie sformułowana. Opuszczenie domu przez kobietę i jej syna nie zostało uzależnione od wpłaty finansowego zadośćuczynienia przez byłego już męża. Małżonek uzgodnionych 33 tys. zł nie dał do dziś, a powinien to zrobić do 31 marca 2005 roku. Ponadto ma też 200 tys. zł zaległych alimentów, których komornik nie może ściągnąć z powodu jego niewypłacalności. Niestety, w ugodzie sądowej nie było stosownej klauzuli, a sędzia, który sporządzał dokument, nie ma sobie nic do zarzucenia.
Writz-Rekowska musi opuścić dom, wiedząc, że sądowy dokument fatalnie zaważył na dalszym losie jej rodziny. Kobieta jest zrozpaczona i walczy, ale nie ma już większych nadziei na odzyskanie prawa do rodzinnej posesji w Brzeźnie Szlacheckim (powiat bytowski). Rodzina miała opuścić miejsce zamieszkania już jutro, ale na razie postępowanie komornicze zostało wstrzymane, do czasu przyznania im lokalu zastępczego przez władze gminy Lipnica.
- Cztery lata temu, przed samą Wigilią rozstaliśmy się z mężem. W momencie podpisywania ugody w sądzie myślałam, że gehenna się skończyła. Niestety, myliłam się, bo to nie był koniec, ale początek mojej tragedii - mówi Writz-Rekowska.
Powodem jest brak zapisu mówiącego o tym, że kobieta nie opuści domu w przypadku niespłacenia zadłużenia przez byłego męża.
- Przyznam się, że nie sprawdziłam tego w sądzie, ale byłam przekonana, że dokument był tak skonstruowany, by żadna ze stron nie została pokrzywdzona. Niestety, zawiodłam się na wymiarze sprawiedliwości - płacze pani Regina.
Fatalny dla kobiety dokument przygotował sędzia prowadzący i z punktu widzenia obowiązujących przepisów wszystko jest w porządku.
- Obie strony słyszały treść ugody i się na nią zgodziły - mówi Marek Nadolny, prezes Sądu Rejonowego w Bytowie, który dokument sporządził.
Przeoczenie prawnego niuansu doprowadziło do tego, że Writz-Rekowscy mieli opuścić dom już we wrześniu ubiegłego roku. Później eksmisję przesunięto na 22 stycznia tego roku. Tego dnia rodzina Writz-Rekowskich miała zamieszkać w lokalu socjalnym, który znalazła im gmina. Jest to była szkoła w Rucowych Lasach, w okolicach Osusznicy. To mieszkanie bez łazienki i toalety.
Na szczęście dla kobiety i jej syna wyrok został odroczony. Tylko że to nie rozwiązuje problemu.
- To ponad dwadzieścia kilometrów od szkoły w Brzeźnie Szlacheckim, w której pracuję. Poza tym ten lokal nie nadaje się do zamieszkania zimą. Tam nie ma warunków sanitarnych, a woda z kranu leci bezpośrednio na podwórko. Poza tym ja nie chcę lokalu socjalnego, a pieniędzy od mojego męża, które pozwoliłyby zacząć życie od nowa - wyjaśnia zrozpaczona kobieta.
Błagania o sprawiedliwość skutkują tylko przesuwaniem nieuchronnej eksmisji.
- Rodzina będzie mogła mieszkać w tym domu do momentu przyznania przez gminę Lipnica lokalu socjalnego, a z tego co wiem, stanie się to w najbliższym miesiącu - mówi prezes bytowskiego sądu.
Lipnicki samorząd twierdzi, że polepszy warunki w obiecanym lokalu, bo o innym miejscu dla Writz-Rekowskich nie ma mowy. - Zrobimy łazienkę. Tyle możemy zaoferować tej rodzinie, bo z winy radnych nie mamy więcej socjalnych lokali - mówi Rafał Narloch, wójt gminy Lipnica.
Jednak nawet gdyby było ich więcej, Reginę Writz-Rekowską satysfakcjonuje tylko odzyskanie domu albo zaległych pieniędzy. To na razie mało prawdopodobne.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?