Poborowo to mała wieś w gminie Trzebielino. Mieszka tu około 200 mieszkańców. Nikt jednak nie podłączy do prądu wcześniej przygotowanych ozdób świątecznych, dopóki nie zrobi tego Zenon Kiżewski. I tak od co najmniej dziewięciu lat.
- Zawsze swoje ozdoby w ogrodzie planuję i włączam tak, żeby na 6 grudnia, w dzień Mikołaja, już były
– zdradza pan Zenek i wspomina, że każdego roku bożonarodzeniowa instalacja jest przygotowywana z miesięcznym wyprzedzeniem. I każdego roku jest inna. - Jakie są czasy, każdy wie. Każdego roku jednak staram się, żeby wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Na tyle, ile pozwalają mi na to finanse – mówi mieszkaniec Poborowa i nie kryje radości, kiedy ktoś zapuka do drzwi domu, żeby poprosić o pozwolenie wejścia na teren posesji i obejrzenie szopki. Zwłaszcza rodzice z dziećmi. - Nie robię przecież tego dla samego siebie, a dla innych – kwituje Kiżewski.
W tym roku prócz szopki, światełka są także na rosnących w pobliżu świerkach. W samej szopce z kolei znajdują się, jak to na Boże Narodzenie przystało, figurki pastuszków, krów, owieczek, trzech króli, wielbłąda, Jezuska, Maryi i Józefa. I co chyba najciekawsze, postaci miały być wyrzucone. - W kościele w Cetyniu był remont. Każdy miał zabrać coś do domu na przechowanie, żeby się nie zniszczyło lub nie zaginęło.
Wziąłem figurki. Po zakończonym remoncie okazało się, że figurki już nie pasują do pięknie wyremontowanego wnętrza kościoła. Miałem je wyrzucić, ale nie lubię wyrzucać wartościowych rzeczy. Zatrzymałem je
– wspomina pan Zenek i zaznacza, że figurki pochodzą z 1958 roku.
Kogoś może zdziwić, że Kiżewski z kościoła w Cetyniu zabrał akurat te przedmioty. Kiedy jednak dowiadujemy się, że to właśnie pan Zenek przed laty był głównym architektem i wykonawcą szopek bożonarodzeniowych w kościele, wszystko jest już jasne. - Jednego roku zrobiłem tak dużą szopkę, że ksiądz odprawiał w jej środku mszę. Żeby zebrać trzcinę na strzechę szopki musiałem zaczekać aż zamarzną bagna. Ile ja potrzebowałem słomy, ile sianka, ile niebieskiego materiału na niebo... – wspomina mieszkaniec Poborowa i dodaje, że zajmował się także przygotowywaniem Grobu Pańskiego.
- Jednego roku wszystko robiłem z papieru falistego. Ile to było pracy. Pięknie wyszło, bo udało mi się stworzyć wygląd groty
– mówi pan Zenek i zaznacza, że zawsze dużą pomoc miał w dyrektorze Szkoły Podstawowej w Starkowie Beacie Kiedrowskiej. - Kiedy tylko potrzebowałem jakiegoś materiału, farbek, pędzli, nigdy mi nie odmówiła. Wiedziała, że ja to dla kościoła robię, a nie dla siebie – mówi Kiżewski.
Dziś szopki i groby w kościele w Cetyniu robią inne osoby, ale pan Zenek nie przestał. Teraz ma na swojej posesji szopkę z prawdziwego zdarzenia. I oglądać ja może każdy. Nie tylko zza płotu. Wystarczy zapukać do drzwi i zapytać, czy można zajrzeć do pana Jezuska.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?