Powiat bytowski. Beczki zostały ukryte w cysternach

Policja trafiła prawdopodobnie na ślad zorganizowanej grupy kradnącej paliwo z cystern kolejowych. Sposób jest bardzo nietypowy. W cysternach montowane są 60-80-litrowe beczki przytwierdzane do dna. Po wypompowaniu paliwa cysterna jest pusta, ale beczka już nie. Wystarczy ją opróżnić. W ten sposób może ginąć nawet kilka tysięcy litrów oleju napędowego, który trafia na Pomorze z litewskiej rafinerii Możejki. Paliwo przewożone jest najpierw do Pucka, a następnie rozprowadzane do baz na terenie całego Pomorza. Trafia m.in. do bazy w Ugoszczy, gm. Studzienice (pow. bytowski). Tam właśnie po raz pierwszy ujawniono ten proceder. Sprawą zajmuje się już bytowska policja, która po raz została zawiadomiona w ubiegły czwartek, a wczoraj po raz drugi. Beczki zauważył pracownik kontroli bazy paliw po opróżnieniu cystern. Został już przesłuchany.
- Z taką sprawą spotkaliśmy się po raz pierwszy - mówi Roman Krakowiak, oficer prasowy bytowskiej policji. - Już mamy jednak sygnały, że nie był to pojedyńczy przypadek. Jest kilkanaście zgłoszeń z baz na terenie całego Pomorza. Wszędzie były w cysternach beczki. To na pewno nie są amatorzy.
Policja przypuszcza, że jest to zorganizowana grupa, która ma możliwości modernizacji cystern, a później ich opróżniania.
- Na pewno nie jest to prosta operacja i wymaga całego szeregu wtajemniczonych osób - dodaje Krakowiak.
Puste cysterny trafiały do Gdyni. Czy tam były opróżniane ukryte beczki? To bada policja. W tę sprawę zaangażowane będą prawie wszystkie komendy na Pomorzu.