Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policja ujęła bombera. Chciał sprawdzić jak by to było gdyby ewakuowano szkołę

Mateusz Węsierski
Ekspresowa akcja miasteckiej policji po fałszywym alarmie bombowym. W środę wieczorem ok. godz. 20.00 ujęto sprawcę, który dzwonił z informacją o ładunku wybuchowym podłożonym w Gimnazjum im. Jana Pawła II w Miastku. Zatrzymany twierdzi, że dzwonił "dla żartu". Grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności.

- Policjanci już chwilę po odebraniu telefonu alarmowego wiedzieli kto dzwonił. Zatrzymanie sprawcy było więc kwestią czasu - podkreśla Michał Gawroński, oficer prasowy policji.

Trwało to zaledwie kilka godzin. Służby ratunkowe do gimnazjum udały się ok. godz. 14.30 w środę. Ewakuowano 75 uczniów, 10 nauczycieli, 17 pracowników obsługi i 3 osoby z dyrekcji.

- W chwili naszego przyjazdu wszyscy byli już na zewnątrz. Większość dzieci zwolniono do domu - mówi Stefan Pituch, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Bytowie. - Z uwagi na policyjne procedury musieli odczekać kilkadziesiąt minut, zanim weszli do budynku. Dokładnie o 15.20 rozpoczęło się przeszukiwanie szkoły w poszukiwaniu ładunku wybuchowego.

Do godz. 17.00 ładunku wybuchowego nie znaleziono. Działania śledczych ukierunkowano wówczas na znalezienie sprawcy. Stróże prawa pojechali do jego miejsca zamieszkania.

- On wiedział, że go szukamy. Gdy zauważył mundurowych uciekł do lasu, gdzie po krótkim pościgu został zatrzymany - opowiada Gawroński.

Przeczytaj także: Alarm bombowy w miasteckim gimnazjum

Po godz. 20.00 w środę 19-latka przewieziono do komisariatu i przesłuchano. Usłyszy zarzut z artykułu 160 kodeksu karnego, czyli narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Grozi mu za to do 3 lat pozbawienia wolności. Będzie też musiał pokryć koszty akcji ratunkowej.

- Taki zarzut będzie mu przedstawiony w porozumieniu z prokuratorem, ponieważ wywołanie alarmu w tak dużej szkole wywołało panikę. Nastąpiła ewakuacja. Komuś mogło coś się stać - wyjaśnia rzecznik policji.

19-latek był trzeźwy. Podczas przesłuchania opowiadał śledczym, że tego dnia siedział na ławce przed gimnazjum.

- Widział kiedyś akcję ewakuacyjną. Patrząc na gimnazjum zastanawiał się co by się stało gdyby zadzwonił na policję z informacją o podłożeniu bomby - mówi Gawroński.

Tak też uczynił, ale widząc przyjazd służb ratunkowych i ogólny popłoch "wziął nogi za pas".

Po przesłuchaniu został zwolniony do domu. Będzie tam czekał na proces.

Dyrektor gimnazjum Kazimierz Kowalewski dziękuje policji. - W imieniu całej dyrekcji chcę podziękować za sprawnie przeprowadzoną ewakuację, a przede wszystkim za ustalenie i złapanie sprawcy - mówi Kowalewski. - Tak sprawne działanie to ważny sygnał dla ewentualnych naśladowców. Mam nadzieję, że sąd z powagą potraktuje środowy incydent i bez litości, bez względu na status majątkowy, potraktuje tego człowieka z całą surowością, włącznie z nakazem uregulowania wszystkich kosztów.

Kowalewski zna bombera. - Był naszym uczniem, ale nie realizował obowiązku szkolnego. Pochodzi z patologicznej rodziny, co go jednak nie usprawiedliwia - podkreśla.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto