Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Obiad dla głodnych dzieci z Pomorza

Ewelina Oleksy
Coraz więcej dzieci jedyny ciepły posiłek je w szkole.
Coraz więcej dzieci jedyny ciepły posiłek je w szkole.
W szkołach przybywa głodnych uczniów. Miasta wydają coraz więcej na ich dożywienie.

Jedyny ciepły posiłek mają szansę zjeść w szkole i coraz częściej z tego korzystają. Na Pomorzu przybywa dzieci, których rodzice proszą o wydanie darmowego obiadu. Do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gdańsku już zgłosiło się po nie 1814 osób, z których blisko 1600 to dzieci i młodzież.

- Liczba osób, które korzystają z posiłków, wzrosła. W analogicznym okresie roku ubiegłego mieliśmy o sto mniej chętnych niż teraz - mówi Arkadiusz Kulewicz z gdańskiego MOPS. Dlatego w tym roku na dożywienie najmłodszych miasto przeznacza ponad 718 tys. zł - to o blisko 125 tys. zł więcej niż w 2009 roku. Więcej i posiłków, i pieniędzy na nie wyda też w tym roku Pruszcz Gd. W Słupsku z kolei cały czas zgłaszają się nowi potrzebujący.

- Na liście już mamy ponad 900 dzieci. Ich liczba na pewno wzrośnie, bo jest początek roku szkolnego i część rodziców jeszcze się waha. Głodnych dzieci w szkołach przybywa i wcale nie dlatego, że dorosłym nie chce się gotować - zaznacza Teresa Glaza, wicedyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Słupsku.

Problem jest dobrze znany dyrektorom pomorskich szkół.
- Rok temu o tej porze na darmowe obiady zapisanych mieliśmy 25 uczniów, teraz już 38. Jeśli będzie to rosło w takim tempie, sama pomoc MOPS nie wystarczy, trzeba będzie sięgnąć po wsparcie na przykład fundacji - mówi Jarosław Jakusz, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 w Bytowie.

Gdańska Szkoła Podstawowa nr 55 stara się, jak może, by na lekcje nikt nie przychodził z burczącym brzuchem.

- Sami szukamy osób i firm, które obiady potrzebującym dzieciom sponsorują. Wykorzystujemy wszelkie kontakty - wskazuje Bożena Tempska, dyrektor placówki. - Potrzeby są ogromne, a liczba uczniów, którzy się załapali na pomoc z MOPS, znikoma - podkreśla Tempska. W jej szkole w akcję dożywiania dzieci zaangażowani są zarówno rodzice, nauczyciele, jak i pracownicy administracji. W ubiegłym roku dzięki temu udało się znaleźć 10 osób, które przez cały rok opłacały obiady dla dodatkowej grupy maluchów.

- Nie zawsze rodzic przychodzi i prosi o pomoc w dożywieniu dziecka. Często mają opory, nie pozwala im na to ambicja. Zdarza się, że przez zaniechanie nie zdąży załatwić formalności - mówi Tempska.- Dlatego gdy widzimy, że w domu dobrze się nie powodzi, że dziecko przychodzi pod stołówkę, czeka i nie rozumie, dlaczego nie może zjeść czegoś ciepłego, mamy sygnał, by zareagować - tłumaczy. Miejskie ośrodki pomocy społecznej zapewniają, że żadnego głodnego dziecka nie zostawią samego sobie. Wystarczy, by jego rodzic zgłosił się do dyrektora szkoły lub do pracownika socjalnego.

Rozmowa z Arkadiuszem Kulewiczem z gdańskiego MOPS w czwartkowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto