Już w sobotę w Ergo Arenie odbędzie się kolejny etap mistrzostw świata we Freestyle Motocrossie - Night of the Jumps. Wykona Pani bardzo trudną powietrzną ewolucję - salto w tył. Skąd zrodził się ten pomysł?
- Propozycja padła od Bartosza Tobieńskiego, rzecznika Ergo Areny, który zadzwonił do mnie i powiedział, że organizowana jest fajna akcja, związana właśnie z zawodami w motocrossie. Zapytał przy tym, czy zdecydowałabym się wykonać taki skok. Zgodziłam się właściwie bez wahania. Dopiero później, kiedy przekonałam się, co zrobiłam, powiedziałam: "Jezus Maria!" (śmiech). To jest szaleństwo, ale cóż, do odważnych świat należy! Nie ma ryzyka, nie ma zabawy.
Długo trwały przygotowania?
- W środę byłam w Pradze na treningu. Mój partner (Petr Pilat - przyp. red), z którym wykonam skok, to fantastyczny, młody, skromny człowiek i co ważne, zaledwie trzy miesiące starszy od mojego syna. Szybko zatem znaleźliśmy wspólny język. Mimo że to taki młody zawodnik, naprawdę bije od niego spokój i opanowanie, dlatego czuję się przy nim bezpieczna.
To znaczy, że nie ma Pani żadnych obaw?
- Tylko wariat by się tego nie bał (śmiech). To są niesamowite wrażenia. Sam obrót w locie nie trwa tak krótko, jak może się to wydawać. Najazd jest dosyć wolny, ewolucja podobnie. Szybkie jest jedynie lądowanie. W pewnym momencie w locie czuję, że się wysuwam z motocykla. Wtedy trzeba naprawdę mocno się trzymać.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?