Wczoraj, dzień po naszej publikacji, do bytowskiej redakcji dotarli pracownicy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Wspólnie z nami pojechali do właściciela posesji i nakazali usunięcie, jak się okazało, myszołowa (początkowo sądzono, że to jastrząb). Miał on odstraszać szpaki.
- To młody myszołów, ale już od wielu lat martwy - mówi Janusz Wojciechowski, specjalista ds. ochrony przyrody oddziału terenowego RDOŚ w Kościerzynie. - Ustawa o ochronie przyrody nie zezwala na przechowywanie nawet nieżyjących ptaków, a w szczególności chronionych. Do takich zalicza się myszołów i są za to surowe kary.
Sprawę zgłosili nam mieszkańcy Bytowa. Byli zbulwersowani widokiem martwego ptaka na tyczce w ścisłym centrum miasta.
Właściciel straszydła na szpaki, który jest jednocześnie myśliwym, tłumaczył, że nie wiedział o istnieniu takiego zakazu.
- Tego ptaka mam od 40 lat. Wówczas wolno było strzelać do wszystkich ptaków, a ten był uważany za szkodnika, który polował na zające - tłumaczył na miejscu właściciel posesji.
Wojciechowski zwrócił mu uwagę, że ówczesne uregulowania prawne sprawiły, że obecnie myszołów jest gatunkiem ściśle chronionym.
- Skutek odstraszania szpaków wypchanym myszołowem jest niewielki, a jest to przynajmniej nieetyczne. Przede wszystkim nie wpływa edukacyjnie na młodzież - tłumaczy inspektor RDOŚ.
Wojciechowski zwrócił się do właściciela z apelem o dobrowolne zdjęcie myszołowa. Jeśliby tego nie zrobił, to kara byłaby nieuchronna. Mężczyzna pokornie wszedł na drzewo ściągając ptaka.
Dlaczego inspektorzy RDOŚ zabrali myszołowa? Przeczytasz w sobotę 18.06 w Dzienniku Bałtyckim.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?