Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Młody białoborzanin ze starą duszą. I to jaką! Zbiera stare samochody wyprodukowane w Polsce. Ma trzy, a marzy o nysce (zdjęcia)

Maria Sowisło
Maria Sowisło
Tak bardzo chciał kupić fiata 125p, że godzinami wystawał pod domem właściciela. Trochę się bał, że zostanie posądzony o nękanie. Zależało mu bardzo, bo fiacior był jak spod igły. Marzył o takim, bo jest fanem nie tylko polskiej motoryzacji ale też serialu „Zmiennicy”. Mowa o 27-letnim Mateuszu Lemanie z Białego Boru.

Mateusz Leman mówi o sobie: Młody białoborzanin ze starą duszą. Młody bo ma zaledwie 27 lat. Ze starą duszą, bo kolekcjonuje auta z PRL-u. Te, które wyszły z taśmy produkcyjnej Fabryki Samochodów Osobowych.

- Nie potrafię powiedzieć skąd mi się to wzięło. Kiedy byłem mały buszowałem w trabantach, nyskach i żukach ojca i wujków. Zawsze marzyłem o własnej kolekcji aut z PRL-u

– wspomina pan Mateusz. Na zdjęciu siedzi na ogarze 200 z 1986 roku. Jest odrestaurowany i, co ciekawe, kilka razy już był sprzedawany. - Zawsze do mnie wraca. Tak jakoś się składa, że go odkupuję. Szukam też powoli WSK-i. To nie jest kwestia tylko pieniędzy, bo można fajnie odrestaurowane kupić. Nie sztuka jest tego mieć pełno na podwórku i w garażu. Sztuką jest mieć odrestaurowane – mówi pan Mateusz, który na co dzień pracuje jako mechanik.

- Żaden współczesny samochód nie może się równać ze starymi, prostymi konstrukcjami

– zaznacza.
W kolekcji białoborzanina jest już ogar, maluch i duży fiat. Każdy jest, chciałoby się powiedzieć, wychuchany. Weźmy na przykład fiata 126p z 1991 roku. - Kupiony był przeze mnie w 2019 roku jako pełen oryginał wraz z oryginalną powłoką lakieru. Nawet felgi ma oryginalne z wybitym numerem daty jego produkcji. Jest doskonale utrzymany technicznie, jak i wizualnie.

Od poprzedniego właściciela wiem, że maluch nigdy nie jeździł w deszczowe dni. Pewnie dlatego tak dobrze wygląda. Sam stosuje się do tej zasady i jeżdżę nim tylko w słoneczne dni

– zdradza miłośnik pojazdów rodem z PRL-u.
Z kolei historia z kupnem fiata 125p, mogła dla pana Mateusza skończyć się prokuratorskimi zarzutami o nękanie. - Kiedyś siedziałem u mnie z kolegą i podpytywałem czy może nie wie kto ma dużego fiata. Zawsze o takim marzyłem. Kolega przypomniał sobie, że za dzieciaka widział fiata u sąsiada ale to było ponad 20 lat temu. Od razu namówiłem go, żeby tam pojechać – wspomina pan Mateusz. Okazało się, że fiat faktycznie nie tylko był, ale też jest. Nie było za to właściciela, a kiedy się pojawiał, nie bardzo miał ochotę na rozmowę o jego sprzedaży. - Jego właściciel faktycznie przed laty wyjechał za granicę, ale wrócił. Przez chyba pół roku namawiałem tego człowieka, żeby mi chociaż pokazał tego fiata. Nie chciał, nie miał czasu, a nawet kiedyś mi powiedział, że teraz nie, bo znowu wyjeżdża.

Myślałem, że mnie zwodzi. Jeździłem więc pod jego dom i sprawdzałem czy się światła w oknach domu palą. Błagałem, prosiłem… Serio. Myślałem, że za te częste odwiedziny w końcu ktoś wezwie policję. Bardzo mi jednak zależało

– mówi pan Mateusz, śmiejąc się dziś na samą myśl o zarwanych weekendach i wystawaniu pod domem sąsiada kolegi. - W końcu ten facet miał mnie chyba dosyć, bo zaprosił mnie, żeby mi pokazać fiata.

A tu blacha idealna. Ma małe odpryski, nawet nie rdzawki. Drzwi lekko zarysowane. Podłoga, progi – po prostu cudo. Lakier lepszy niż na niejednym współczesnym aucie. Musiałem go mieć

– wspomina pan Mateusz, który stal się w końcu właścicielem tego samochodu. - Okazało się, że samochód tylko sześć lat jeździł po drogach. Około 28 lat stał w garażu. Miał zastane hamulce. Pół dnia go wyciągałem z tego garażu, bo nawet drzwi były zarośnięte – dodaje Leman. Słuchając tej opowieści, można naprawdę poczuć, że 27-letni białoborzanin jest zakochany nie tylko w dużym fiacie. - Chciałem go przerabiać na taksówkę, jak z serialu „Zmiennicy” ale naprawdę szkoda psuć oryginalny lakier. Jest igła – dodaje. I jak można się domyślać, pan Mateusz jest wychowany na serialu „Zmiennicy”. Nie tylko oglądał go w młodości z rodzicami i rodzeństwem.

- Ponoć, kiedy leżałem w łóżeczku i ryczałem, nic tak mnie nie uspokajało, jak siostra nucąca piosenkę ze „Zmienników”

- zdradza Leman.
Mieszkaniec Białego Boru zamierza sukcesywnie powiększać swoją kolekcję. Na oku ma już syrenkę i marzy o nysce. W przyszłości może założy nawet własny klub. Na pewno będzie chciał udostępniać swoje zabytkowe auta na przykład młodym parom.

- Coś czuje, że z tą syrenką będzie jak z fiatem. Czekam na gościa aż wróci z zagranicy. Jeżdżę, obserwuję czy może już wrócił…

- mówi pan Mateusz i zarzeka się, że nie ma złych zamiarów. Jest tylko pozytywnie zakręcony na punkcie aut z PRL-u. - Lubię tak czasami, kiedy mam więcej czasu, popatrzeć na te moje auta, pogłaskać, wsiąść do środka… Jeszcze jest ten specyficzny zapach FSO – zdradza Leman.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto