Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Miastka Marcin Krocek od banku żąda milionowego odszkodowania

Maria Sowisło
Maria Sowisło
Marcin Krocek pokazuje dwa pisma z jednego banku. Kwoty na nich widniejące są jednak różne.
Marcin Krocek pokazuje dwa pisma z jednego banku. Kwoty na nich widniejące są jednak różne. fot. Maria Sowisło
Czy za nadpłatę kredytu hipotecznego można zostać wpisanym do Krajowego Rejestru Dłużników? Czy bank miał prawo dwukrotnie naliczyć sobie opłatę za jednorazowe wydanie zaświadczenia o spłacie kredytu? Wreszcie czy z zamkniętego konta bank może pobierać pieniądze? Na te trzy pytania bezskutecznie od dwóch lat odpowiedzi szuka Marcin Krocek z Miastka. W końcu zażądał od banku milion złotych odszkodowania.

Kwota odszkodowania może szokować ale, jak przekonuje Marcin Krocek z Miastka, jest uzasadniona. - Po dwóch latach od spłaty kredytu dowiedziałem się, że spadł mi scoring (metoda oceny wiarygodności podmiotu ubiegającego się o kredyt bankowy – przyp. red.). Wcześniej miałem go na poziomie 86 proc. i wszędzie zielone światło, a w pewnej chwili było 46 proc. i wszędzie czerwone. W moim przypadku, kiedy prowadzę działalność gospodarczą, to bardzo ważne – wyjaśnia Krocek.

Nadpłata czy dług?

Jak wynika z dokumentów, w 2018 roku nazwisko Krocka pojawiło się w Biurze Informacji Kredytowej. Od tej chwili mieszkaniec Miastka stara się wyjaśnić co się tak naprawdę stało. - Otrzymałem 13 listopada 2017 roku telefon z banku, że na moim zamkniętym w 2016 roku koncie kredytu hipotecznego, jest jakaś nadpłata w wysokości 17,82 zł. Szczerze przyznam, że zgłupiałem – mówi pan Marcin i wyjaśnia krok po kroku. Nadal jednak nie wie jak do tego doszło. - 12 października 2016 roku chciałem sprzedać mieszkanie obciążone kredytem. Z klientem umówiłem się, że spłacę je i przed podpisaniem aktu notarialnego, „wyczyszczę” hipotekę.

Poprosiłem więc w banku, żeby mi obliczyli ile mam wpłacić pieniędzy. I taką też kwotę przelałem

– mówi Krocek i pokazuje dokumenty. Wynika z nich, że jak podaje bank, na 31 października 2016 roku, kwota kredytu to 89 736,77 zł, odsetki – 165,34 zł, za wydanie zaświadczenia 180 zł oraz za wypis z księgi wieczystej – 59 zł. W sumie 90 141,11 zł. - I taką kwotę przelałem na konto banku 25 października 2016 roku. 8 listopada 2016 roku nie miałem jeszcze z banku wypisu z hipoteki, więc zadzwoniłem.

Ponoć na koncie była jeszcze jakaś zaległość. Wpłaciłem więc 100 zł i czekałem na wypis, który w końcu otrzymałem

– mówi pan Marcin, który w 2018 roku dowiedział się, że ma niewielką zdolność kredytową, bo… nie spłacił pożyczki na mieszkanie. - W rejestrze dłużników miałem niby 24 zł zadłużenia na tym samym kredycie hipotecznym. Dopiero wtedy skojarzyłem telefon z banku sprzed roku, że niby była nadpłata 17,82 zł. Nic jednak z tego nie zrozumiałem – mówi mieszkaniec Miastka, który od 2018 roku próbuje wyjaśnić sprawę i w banku, i u rzecznika finansowego.

W końcu 18 kwietnia 2019 roku z banku przyszło zupełnie inne niż pierwotne wyliczenie. Zgodnie z tym dokumentem, pan Marcin na 31 października 2016 roku miał dług nie 90 141,11, a 90 444,52 zł. Skąd taka różnica?

- W pierwszym wyliczeniu niższe są odsetki i nie ma w ogóle kwoty za ubezpieczenie. Z tego też pisma dowiedziałem się, że bank z zamkniętego 8 listopada 2016 roku konta, osiem dni później zabrał sobie 59 zł za wypis z hipoteki. Przecież już raz za to płaciłem

– denerwuje się pan Marcin, który ostatecznie został wykreślony z listy dłużników, ale na odbudowanie swojej zdolności, i jak mówi wiarygodności, musi teraz pracować kolejne lata.

Tajemnica bankowa

Skontaktowaliśmy się z przedstawicielem banku, jednak ze względu na ochronę danych, nie mogliśmy wyjaśnić sytuacji. - Zgodnie z obowiązującym prawem, każde zobowiązanie kredytowe zaciągnięte w banku, jest odnotowywane w Biurze Informacji Kredytowej. Umieszczenie takiej informacji ma charakter techniczny i stanowi informację dla innych podmiotów, co do wysokości posiadanych przez danego Klienta zobowiązań.

Przy założeniu, iż kredytobiorca spłaca swoje zobowiązanie regularnie, fakt istnienia informacji technicznej o kredycie w BIK, nie powinien wpływać w sposób znaczący na tzw. Scoring.

Ponadto w sytuacji, gdy zobowiązanie jest spłacane regularnie, a pozostała do spłaty kwota jest mała lub na zobowiązaniu istnieje nadpłata, informacja ta może pozytywnie wpływać na ocenę wiarygodności kredytowej danej osoby. Zależy to jednak od stosowanego przez dany bank modelu oceny ryzyka kredytowego – czytamy w odpowiedziach na nasze pytania. - Podkreślenia wymaga również fakt, iż umieszczenie przez bank tego typu informacji w BIK nie świadczy o uznaniu kogoś za osobę posiadającą opóźnienie w spłacie zobowiązania. Jest to czynność czysto techniczna, która ma chronić kredytobiorców przez tzw. przekredytowaniem – czytamy dalej.

Stracił zaufanie kontrahentów

Tymczasem swoją sprawą Marcin Krocek zainteresował rzecznika finansowego. - W jednym z pism do mojej wiadomości, rzecznik finansowy zobowiązał bank do polubownego rozwiązania sporu, bo jeśli tak się nie stanie, to obarczy bank karą 100 tys. zł. Naprawdę nie rozumiem dlaczego to wszystko tak dług trwa. Będę dalej dociekał dlaczego bank wielokrotnie wprowadzał mnie w błąd, narażając na utratę zaufania u moich kontrahentów – kwituje Krocek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto