Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miastko. Zabytkowy fortepian został rozebrany na części. Został tylko protokół i sprzeczne wyjaśnienia

Mateusz Węsierski
- Ten fortepian, który mamy, jest w fatalnym stanie i powinien wrócić ten, który był tu wcześniej - mówi Bogumił Lisiecki z domu kultury. Fot. Mateusz Węsierski
- Ten fortepian, który mamy, jest w fatalnym stanie i powinien wrócić ten, który był tu wcześniej - mówi Bogumił Lisiecki z domu kultury. Fot. Mateusz Węsierski
Zabytkowy fortepian marki Steinway & Sons z Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Miastku, który 5 lat temu został oddany firmie K&W Meyer z Wilkowa (woj. wielkopolskie) do remontu, już nie istnieje.

Zabytkowy fortepian marki Steinway & Sons z Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Miastku, który 5 lat temu został oddany firmie K&W Meyer z Wilkowa (woj. wielkopolskie) do remontu, już nie istnieje. Został rozebrany na części. - Jeżeli coś takiego zrobili, to oddaję ich natychmiast do sądu - zapowiada Janusz Gawroński, dyrektor domu kultury.

Równie zaskoczony, co dyrektor, tyle, że z innych powodów jest właściciel firmy. Witold Meyer, który pochodzi z Miastka, twierdzi, że poszedł na rękę Gawrońskiemu.

- Daliśmy w zamian warty 15 tysięcy złotych sprawny instrument marki Bechstein. To był dla nich dobry interes, bo tamten fortepian był w stanie beznadziejnym i mógł kosztować co najwyżej jakieś 4 tysiące złotych - tłumaczy.

Fortepian firmy Steinway & Sons z końca XIX wieku może kosztować nawet do 400 tysięcy złotych. Wyceny tego z Miastka nikt nigdy nie robił. Według Meyera był jednak mało warty, bo miała być w nim wymieniona strojnica.

- W Niemczech wydano kiedyś wyrok sądowy, który stał się prawem europejskim. Mówi on, że jak w instrumencie markowym, takim jak ten Steinway & Sons ma być wymieniona strojnica, to wtedy nie ma on prawa nazywać się Steinway & Sons. Z tego powodu instrument, o którym mowa, już dawno rozebraliśmy na części - wyjaśnia.

Nadające się do użytku części zasiliły inne remontowane przez firmę instrumenty.

- Żadnych tego typu uzgodnień nie było. Pan Meyer widocznie sobie coś dodaje, bo nie było nigdy mowy o rozbieraniu na części. Ten fortepian miał do nas wrócić. Miałem po niego jechać, gdy tylko zbiorę 10 tysięcy na remont. I tylko te pieniądze wchodzą w rachubę, a nie jakieś dopłaty. To może rozstrzygnąć tylko sąd - zapewnia Gawroński.

Jedynym dokumentem, który pozostał po tej transakcji, jest protokół przekazania fortepianu, ale tylko do remontu.

- Naszym błędem było oparcie interesu na ustnych uzgodnieniach, co może nam teraz sprawić problemy - przyznaje Meyer.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto