Sprawa ciągnie się już od sześciu lat, ale proces rozpoczął się dopiero w tym tygodniu przed Sądem Okręgowym w Koszalinie. Oskarżona lekarka nie przyznaje się do winy.
- Nasze śledztwo zostało zakończone aktem oskarżenia - mówi Małgorzata Wojciechowicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. - Na tym etapie nie komentujemy sprawy. Decyzja jest w rękach sądu - dodaje.
Sprawa jest zawiła i potrwa dość długo. Dowody zawarto w aktach, które liczą 2 tysiące stron i dotyczą ok. 3 tysięcy pacjentek doktor Marii W.-O. Urzędnicy NFZ podejrzewają, że w latach 2002-2005 doktor W.-O. mogła wykazywać zabiegi, których nie robiła. Do procederu miało dochodzić w jej gabinetach mieszczących się w Bobolicach, Grzmiącej i Barwicach (woj. zachodniopomorskie). Prokuratura stara się udowodnić, że lekarka wypisywała nawet karty chorobowe i zabiegi osobom... nieżyjącym.
Doktor W.-O. aresztowano w czerwcu 2006 roku. Wyszła na wolność w lutym 2007 roku po wpłaceniu 50 tys. zł kaucji. Ma zakaz opuszczania kraju.
W tamtym czasie wróciła do pracy w swoim prywatnym gabinecie w Bobolicach. Otworzyła też prywatną praktykę w Miastku, gdzie przyjmuje do dziś.
- Pracuję też w miasteckim pionie Szpitala Powiatu Bytowskiego - podkreśla doktor Maria W.-O. - Mam dobrą opinię wśród pacjentek - dodaje.
Oskarżona doktor jest pewna wygranej. W czasie śledztwa nie przyznała się do winy, a jej adwokaci kwestionują zasadność zarzutów i kwotę miliona zł rzekomo wyłudzonych pieniędzy.
Kto według Marii W. O. stara się jej zaszkodzić?
Co o pani doktor sądzą lekarze z Miastka?
Przeczytasz w sobotę 11.12 w Dzienniku Bałtyckim.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?