O 30 procent zmaleją w tym roku wydatki gminy Miastko na zatrudnianie pracowników interwencyjnych. A to dopiero początek. Gmina wycofuje się bowiem z tej formy pomocy.
- Już przestałem przyjmować osoby, które przychodziły w każdy poniedziałek w sprawie pracy. Teraz kieruję ich prosto do Powiatowego Urzędu Pracy - mówi Roman Ramion, burmistrz Miastka.
Do tej pory w poniedziałki między godziną 12 a 16 co najmniej 30 osób przychodziło w sprawie pracy. Tworzyły się spore kolejki.
- A ja jestem przecież burmistrzem, a nie urzędem pracy, co nie oznacza, że przestałem przyjmować interesantów. Godziny dyżurów pozostają te same - podkreśla Ramion.
Jeszcze w ubiegłym roku gmina wydała na pracowników interwencyjnych około 750 tysięcy złotych. Teraz wydatki spadną do 500 tysięcy, ale tylko 400 tys. z tej puli to wynagrodzenia. Reszta to wydatki rzeczowe.
- Odchodzimy od polityki zatrudniania pracowników interwencyjnych do budowy chodników czy innych prac. Pozostawimy jedynie ludzi do utrzymywania porządku na terenie gminy i miasta - dodaje burmistrz.
Dotychczasowe zadania mają przejąć wyspecjalizowane firmy zewnętrzne, które z własnego budżetu będą współfinansować zatrudnianie bezrobotnych.
- Jestem jak najbardziej za taką polityką, bo w prywatnej firmie trzeba utrzymywać stanowisko pracy przez 2 lata, a urząd po sezonie musiał wszystkich zwalniać ze względu na roczne planowanie budżetu - twierdzi Genowefa Klusek, kierownik filii PUP w Miastku. - Praca w prywatnej firmie to stabilny spadek bezrobocia i kształtowanie rzeczywistych nowych miejsc pracy - dodaje.
Bezrobocie w Miastku od lat utrzymuje się na poziomie ponad 30 procent.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?