Grupa działkowców z ulicy Mickiewicza od dwóch lat prosi urzędników o udrożnienie odpływu wody, która zamiast do studzienki ściekowej płynie na warzywne zagony. Bezskutecznie, choć wydawałaby się, że to prozaiczna sprawa.
- Studzienki są całkowicie zapchane piachem. Woda przelatuje górą i leci prosto na nasze ogródki - mówi Jerzy Mróz, właściciel działki.
- Zalewa nam całą działkę i jak już marchewka urośnie, to ma najwyżej 6 centymetrów. Od razu gnije, tak jest wilgotno. Do tego woda z ulicy ma w sobie pewnie z pół tablicy Mendelejewa - dodaje jego żona Romana.
Na działkach schną już drzewa i krzewy owocowe. Warzywa, jak tylko dojrzeją zaczynają gnić w ziemi, bo jak twierdzą działkowcy, nawet w lipcu błotniste podłoże nie chce wysychać. Kiedyś mieliśmy 20 zagonów, a teraz tylko 7, bo reszta działki nie nadaje się do użytku.
- Na mojej działce rośnie już tylko mech i sitowie. Niedługo utworzy się tu grzęzawisko - mówi Jerzy Madejak, sąsiad zza płotu.
Problem dotyczy 10 działkowców, którzy o zaniedbania nie oskarżają burmistrza, ale podległego mu urzędnika.
- Pan Roman Jankowski z Wydziału Infrastruktury Technicznej miał się zająć tym problemem z polecenia burmistrza. Jak widać nie zrobił nic, żebyśmy w końcu mieli spokój z tą wodą - podkreśla Jerzy Mróz.
Odpowiedzialny za sprawę urzędnik odesłał nas do swojego przełożonego. Z kolei zastępca burmistrza, Tomasz Zielonka, nie pamiętał czy wydawał odpowiednie polecenie służbowe.
- To była tak dawno, że nie pamiętam szczegółów . Podnosiliśmy tam krawężnik, ale trzeba sprawdzić czy w ogóle jest możliwe udrożnienia studzienek - tłumaczy Zielonka.
Urzędnicy obiecali zająć się teraz tą sprawą sumiennie. Sprawdzimy, czy rzeczywiście to zrobili.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?