Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Likwidacja PKS-u w Bytowie to plotki. Nikt nie został zwolniony, a firma uruchomiła nowoczesną stację kontroli

Maria Sowisło
Maria Sowisło
Kiedy wiosną tego roku szkoły zostały zamknięte z powodu pandemii koronawirusa, bytowskie Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej straciło większą część swoich dochodów. Utraty płynności finansowej nie było, a wszystkim plotkującym o likwidacji firmy prezes Zdzisław Piskorski życzy miłego dnia. - Te plotki i zapowiedzi upadku są przedwczesne. Jest ciężko, ale dajemy radę – mówi prezes.

Obecnie w bytowskim PKS-ie pracuje 140 osób. Jak mówi prezes Zdzisław Piskorski, sukcesem jest to, że kiedy spółka nie miała dochodów, udało się utrzymać zatrudnienie. - Nie zwolniliśmy nikogo. Mieliśmy naprawdę duże wsparcie z Powiatowego Urzędu Pracy w Bytowie, który wypłacił nam pieniądze dla pracowników będących na postojowym w kwietniu, maju i czerwcu. Z kolei Zakład Ubezpieczeń Społecznych przesunął nam płatności składek w tych trzech miesiącach na październik – wylicza Zdzisław Piskorski i zaznacza, że teraz firma nie ma żadnych zaległości. - Oczywiście będziemy negocjować z ZUS-em rozłożenie na raty trzymiesięcznych zaległości w opłacaniu składek. Nie jest to kwota, która mogłaby nas pozbawić płynności, ale nie lubię długów. Resztę mamy opłaconą na bieżąco – dodaje prezes PKS-u.
Od czasu zamknięcia szkół z powodu pandemii koronawirusa, w marcu 2020 r., autobusy bytowskiego przedsiębiorstwa stały w bazach. I tak do czerwca.

- Jeśli któryś z samorządów miał już wykupione bilety na kolejne miesiące, oddaliśmy wszystkie pieniądze, bo nie realizowaliśmy usługi dowożenia uczniów do szkół. Nikt nie ukrywa, że to nasza podstawowa działalność i największy dochód. Było naprawdę ciężko. Robiliśmy wszystko, żeby nie utracić płynności. Od lipca mieliśmy już normalny rozkład wakacyjny, więc wiedzieliśmy na co możemy liczyć

– wyjaśnia Piskorski i przyznaje, że jeszcze dzisiaj trzeba oszczędzać w firmie na wszystkim. I choć sytuacja wyglądała nie najlepiej, przedsiębiorstwo zainwestowało w nowoczesne urządzenia wykorzystywane w okręgowej stacji diagnostycznej. - W lipcu skończyła się nam koncesja. Musieliśmy ja odnowić, a do tego potrzebowaliśmy ultranowoczesnych urządzeń. Dzięki temu mamy na pięć lat spokój z badaniami technicznymi naszych pojazdów i oczywiście zapraszamy klientów – dodaje prezes bytowskiego PKS-u, ale nie chce zdradzać szczegółów w jaki sposób udało się zainwestować pieniądze, których teoretycznie nie było. - Różne zasoby mieliśmy. Zweryfikowaliśmy wydatki i udało nam się to – mówi tajemniczo i zapewnia po raz kolejny, że plotki o problemach PKS-u lub nawet jego likwidacji są przedwczesne.

- Jeśli ktoś chce plotkować, to jego sprawa i nie mój problem. Pracujemy i robimy wszystko, żeby nasi pasażerowie byli bezpieczni

– zaznacza Piskorski.

Obecnie PKS w Bytowie dowozi uczniów do szkół w powiecie bytowskim oraz w Koczale i Kępicach. Od 1 września także w gminie Przechlewo. - Zasada jest jedna. W autobusach możemy wozić pasażerów tylko na miejscach siedzących. Po 1 września było z tym różnie, zwłaszcza w autobusach z kierunku Parchowa. Reagowaliśmy na bieżąco i podstawialiśmy drugi autobus. Teraz sytuacja już się unormowała – mówi Piskorski.

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto