Takiego bałaganu w sądownictwie nie było od ponad 30 lat! - grzmią sędziowie z Pomorza. Powodem ich oburzenia jest wynik przetargu na obsługę korespondencji, w którym Polska Grupa Pocztowa wygrała z Pocztą Polską. Nowy doręczyciel współpracuje z sądownictwem od ponad trzech tygodni i zdaniem sędziów efekty tej współpracy są opłakane. PGP stara się zbijać argumenty sędziów, strasząc ich jednocześnie… procesami sądowymi za rozpowszechnianie niesprawdzonych informacji.
Takich pohukiwań nie boi się Jan Iskierski, sędzia z Bytowa, który podpiera się statystykami. Jego zdaniem, oznaką problemów z nowym operatorem jest liczba potwierdzeń dostarczenia korespondencji. Od 7 do 20 stycznia z bytowskiego sądu wysłano 2946 przesyłek pocztowych, otrzymano tylko 300 potwierdzeń odbioru.
- Efekt pracy nowej grupy pocztowej jest żałosny. Ludzie do nas dzwonią, że dostali korespondencję do odbioru w kiosku Ruchu albo złożono ją pod adresem, pod którym dana osoba nie mieszka - opowiada sędzia Iskierski. - Śmiem wątpić, czy 84,5 mln zł zaoszczędzone po przetargu zrekompensują koszty społeczne. Jeśli nie będzie "zwrotek" albo będą wadliwie doręczone, procesy nie będą przebiegać sprawnie. Sędzia nie może prowadzić sprawy bez potwierdzenia odbioru przesyłki pocztowej.
Za nieskutecznością doręczeń idzie ślimaczenie się procesów. Przy koniecznej obecności świadka, a braku potwierdzenia odbioru przesyłki, zaplanowane terminy procesów trzeba będzie przesuwać.
Tymczasem według PGP podobne komentarze świadczą "o frywolnym podejściu do przepisów".
Szczegóły tej sprawy z argumentami obu stron w sobotnim wydaniu Dziennika Bałtyckiego (25.01). Ściągnij elektroniczną wersję gazety.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?