Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Komuniści ukradli ziemię Andrzejowi Majkowskiemu. Od ponad 30 lat walczy o jej odzyskanie

Maria Sowisło
Maria Sowisło
Andrzej Majkowski z Kosobud od 1990 roku walczy o odzyskanie ojcowizny odebranej przez reformę rolną PKWN-u
Andrzej Majkowski z Kosobud od 1990 roku walczy o odzyskanie ojcowizny odebranej przez reformę rolną PKWN-u Maria Sowisło
Andrzej Majkowski z Kosobud w gminie Brusy od 32 lat walczy o odzyskanie rodzinnej ziemi w miejscowości Lamk. Odebrana została przez komisje rolną, działającą na podstawie dekretu PKWN-u o upaństwowieniu gospodarstw. - Mam już decyzję wojewody, że ziemia nie podpadała pod reformę rolną. Od wielu miesięcy minister rolnictwa nie rozpatruje mojej sprawy. Czeka chyba na to, że umrę – denerwuje się Andrzej Majkowski, który ma 85 lat. Spór toczy się o ponad 100 hektarów lasu.

Spis treści

Reforma rolna Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z września 1944 roku wprowadzała nakaz oddania państwu gospodarstwa, które miało powyżej 100 hektarów. Co ważne, podczas rozkułaczania, komisje nie miały brać pod uwagę tych działek, które stanowiły łąki, lasy, pastwiska czy jeziora.

Sfałszowane protokoły reformy rolnej

Karol Majkowski, a wcześniej jego ojciec, mieli – jak wspomina ich potomek Andrzej Majkowski z Kosobud - od 1800 roku w miejscowości Lamk, także w gminie Brusy, gospodarstwo o powierzchni 180 hektarów, ale tylko 27 hektarów było uprawianych. Reszta to ponad 100 hektarów lasu oraz łąki, pastwiska, a nawet jedna trzecia jeziora Młosina Wielka (28 hektarów) – ta z wyspą o powierzchni 3 hektarów.

- Ostatniego dnia marca 1945 roku przyszli i kazali na drugi dzień rano opuścić gospodarstwo. Pozwolili zabrać tylko po walizce. Ojciec wracał wtedy z frontu - mówi pan Andrzej i pokazuje protokół odebrania ziemi. - Kłamali w nim, jak z nut. Twierdzili, że dom był drewniany, a był murowany i stoi do dzisiaj, lekko przebudowany. Wpisali, że nie było dorożek, wozów, maszyn rolniczych… Wszystko było. Rozkradli moją ojcowiznę. Nie mieli prawa wyrzucać nas z domu, bo reformie nie podlegały budynki mieszkalne, parki i lasy – denerwuje się Majkowski, który od 1990 roku walczy o odzyskanie ziemi z lasem. Dziś to teren Nadleśnictwa Przymuszewo.

- Protokół odebrania ziemi zgodnie z ówczesnym prawem miał być podpisany przez właściciela. Komisja kazała go podpisać babci, a potem przekreślili i wpisali imię mojego ojca. Proszę spojrzeć, nawet hektary ciągle skreślali i jeszcze nie wpisali, że mieliśmy zwierzęta gospodarskie – mówi pan Andrzej z Kosobud i pokazuje protokół. Rzeczywiście jest pokreślony.

Co ciekawe - i zarazem zadziwiające – w 1949 roku, cztery lata po odebraniu gospodarstwa, chory ojciec pana Andrzeja spisał testament, który został zatwierdzony przez sąd powiatowy. Trudność w ustaleniu stanu faktycznego polega na tym, że Armia Sowiecka, wycofując się z Chojnic pod koniec wojny, spaliła całe archiwum sądu. Nie było więc ksiąg wieczystych. Prezydium Rady Narodowej w Lubni, potwierdzając testament, bazowało na zeznaniach właścicieli i świadków. Pan Andrzej miał czworo rodzeństwa. Zgodnie z dokumentem, ojciec Karol, życzył sobie by ich spłacił.

- Z czego, skoro nie było gospodarstwa, bo nam je ukradli – kwituje pan Andrzej, który zaznacza że o ziemie walczy sam, bo niestety nie stać go na wynajęcie prawnika.

Pierwszy krok do odzyskania ziemi

Majkowski przez 29 lat przegrywał sprawy w sądach z powodów proceduralnych. Tuż po wojnie nie było Skarbu Państwa, więc trwał spór prawny kto powinien uznać jednoznacznie, czy dane gospodarstwo podpadało pod reformę rolną, czy nie. W czerwcu 2006 roku Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie orzekł, że decyzję powinni podejmować wojewodowie. I Majkowski taką ma. Od 2019 roku. Wysłał ją do ministerstwa rolnictwa z żądaniem oddania lasów. Tyle tylko, że zmarł brat pana Andrzeja, uwzględniany w dokumentach jako spadkobierca. Wówczas urzędnicy zawiesili postępowanie do czasu ustalenia jego spadkobierców. Kiedy już się to stało, Nadleśnictwo Przymuszewo odwołało się od decyzji wojewody pomorskiego stwierdzającej, że gospodarstwo nie powinno w ogóle być odebrane.

- W ministerstwie ciągle słyszę, że sprawa będzie rozpatrzona i tu padają terminy. Najpierw decyzja miała być do końca listopada 2022 roku, potem do końca stycznia 2023 roku, a teraz w maju. Oni naprawdę czekają aż ja umrę – mówi Majkowski.

Majkowski lubi patrzeć, jak rośnie las

I faktycznie w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi dowiedzieliśmy się, że ze względu na złożoność sprawy, decyzja ma zapaść do 31 maja 2023 roku.

- Aktualnie trwa kompleksowa analiza obszernych akt sprawy – wyjaśnia Dariusz Mamiński w Wydziału Prasowego Departamentu Komunikacji i Promocji MriRW, dodając także że gospodarstwo Majkowskiego w Lamku miało powierzchnię 159,1894 hektarów, a nie 180, jak utrzymuje pan Andrzej.

Andrzej Majkowski kiedy tylko może zagląda do swojej ojcowizny. Lubi patrzeć, jak rośnie las.

- Po nawałnicy w 2017 roku większość drzew zasadzona przez mojego dziadka i ojca została położona. Płakałem… Nadleśnictwo zalesiło też nasze nieużytki. Nie mogę zrozumieć, dlaczego pomimo tego oraz faktu, że ciągle walczę o mój las, nadleśnictwo nie przestało wycinać drzew – żali się Majkowski.

Nadzór nad lasami sprawuje nadleśnictwo

Z kolei działająca w tej sprawie w imieniu Nadleśnictwa Przymuszewo Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Toruniu wyjaśnia, że do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia, na ziemiach należących do Majkowskich prowadzona jest normalna gospodarka leśna. Już raz Majkowski chciał ja powstrzymać, składając w sądzie wniosek o zabezpieczenie roszczenia. Przegrał.

„(…) Nadleśnictwo, jako jednostka zarządzająca majątkiem Skarbu Państwa, korzysta z dostępnych środków prawnych, aby prawidłowo sprawować nadzór nad powierzonymi w zarząd nieruchomościami. Reprezentujący Skarb Państwa Nadleśniczy nie decyduje o zasadności, czy zgodności z prawem procedur, które miały miejsce ponad 70 lat temu. Pozostawia to właściwym organom, podejmując w sprawie działania zgodne z obowiązującymi przepisami” - czytamy w odpowiedziach na nasze pytanie, które podpisał pełniący obowiązki dyrektora Regionalnej Dyrekcji LP w Toruniu Jarosław Molendowski.

Tylko w Nadleśnictwie Przymuszewo spraw takich, jak Andrzeja Majkowskiego z Kosobud, jest kilkanaście. W latach 1944–1948 reformą rolną w całej Polsce zostało przejętych 9 707 majątków ziemskich o powierzchni ok. 3,5 mln hektarów, w tym dworki i pałace, które teoretycznie nie podlegały pod dekret PKWN-u. Co ciekawe, takie prawo popierała partia PSL, sugerując jedynie że z odebranych ziem tworzone są zbyt małe gospodarstwa indywidualne. Obecnie wśród prawników panuje przekonanie, że spór o niezgodny z ówczesnym prawem zabór majątków rozwiązałaby ustawa reprywatyzacyjna.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Komuniści ukradli ziemię Andrzejowi Majkowskiemu. Od ponad 30 lat walczy o jej odzyskanie - Chojnice Nasze Miasto

Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto