Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koczalskie Morsy na Śnieżce. W samych gatkach. To był wielki wyczyn| ZDJĘCIA+WIDEO

Maria Sowisło
Maria Sowisło
z arch. Koczalskich Morsów
Temperatura odczuwalna 35,55 stopni Celsjusza poniżej zera. Do tego bardzo silny wiatr. Taki, który w chwili nieuwagi na szczycie, mógł przewrócić dorosłego człowieka. W takich warunkach grupa siedmiu morsów z Koczały w asyście swoich żon weszła na Śnieżkę.

Każdy, kto chodzi po górach w zimowych warunkach wie, że wędrówka uzależniona jest w dużej mierze od pogody i wytrzymałości. Wiedziały też o tym Koczalskie Morsy, którzy postanowili wybrać się na Śnieżkę. Przygotowania trwały prawie dwa miesiące.

- Najpierw spacerowaliśmy regularnie wokół naszego jeziora w Koczale. Chcieliśmy się dobrze przygotować. Teraz myślę, że gdyby nie to oraz nasze wieloletnie doświadczenie w morsowaniu, nie dalibyśmy rady wejść na szczyt

– wspomina dziś Robert Makarewicz, sołtys Koczały i założyciel grupy Koczalskie Morsy.

Wyjazd w Karkonosze odbył się w miniony weekend (20-23 stycznia 2022 r.). Prognozy pogody były obiecujące. Miało być słonecznie. Miało.

- Temperatura odczuwalna była chyba minus 22 stopnie Celsjusza. Do tego bardzo silny wiatr. Czasem trudno było ustać na nogach – dodaje Makarewicz, a wtóruje mu inny uczestnik wyprawy Marek Bogusz.

- Spodziewaliśmy się słońca, a dostaliśmy pogodę najgorszą z możliwych. To był wycisk. Nie wiemy jaka była prędkość wiatru – 100 km na godzinę? Nie kojarzę bym kiedykolwiek taki wiatr odczuwał

– wspomina Bogusz.

Jak podaje Karkonowski Park Narodowy na Śnieżce temperatura odczuwalna w sobotę (22 stycznia 2022 r.) spadła do -35,55 stopnia Celsjusza. To przez wiatr wiejący z prędkością 83 kilometrów na godzinę i wilgotność powietrza wynoszącą 98 procent.

- Silny wiatr podrywał maleńkie kawałki lodu, które wbijały się w ciało, jak tysiąc igiełek. To naprawdę bolało

– dodaje Marek Bogusz.

Uczestnicy tego nietuzinkowego wyczynu wyruszyli szlakiem ze Świątyni Wang na Śnieżkę, przechodząc nieopodal schronisk Strzecha Akademicka i Dom Śląski. To w sumie 9,5 km w jedną stronę.

- Do Strzechy Akademickiej nie było źle. Potem jednak wyszliśmy na otwartą przestrzeń. Śniegu było po kolana. Widoczność na 2, może 3 metry. Szliśmy, jak te gąski jeden za drugim – wspomina Makarewicz i dodaje, że przystanek na 20 sekund sprawiał, że człowiek opadał z sił.

- Każdy z nas zdał sobie sprawę, że żarty się skończyły. Z wysiłku i spadku formy język zaczął się plątać. Zawiązanie butów graniczyło z cudem. Wystarczyło na chwilę zdjąć rękawiczki, a kostniały palce

– wylicza sołtys Koczały i zaznacza, że w takich chwilach wsparciem dla morsów były ich żony, które podawały herbatę, batoniki energetyczne, wiązały buty… - Wsparciem byli dla nas też sami turyści, którzy dopingowali nas. Sami siebie też podtrzymywaliśmy na duchu. Dzisiaj wiem, że dla mnie był to największy wyczyn. Nigdy w życiu nie doprowadziłem swojego organizmu do takiego wyczerpania – przyznaje Makarewicz, a Marek Bogusz dodaje, że wspomnienie tego wyczynu będzie mu towarzyszyć do końca życia.

- Najtrudniejsza była sama końcówka. Podejście z Domu Śląskiego na Śnieżkę. Musiałem co pięć kroków robić przystanek, wyrównać oddech, zmotywować się… Każdy z nas miał takie momenty, że chciał zawrócić.

Byliśmy jednak dobrze przygotowani fizycznie i w sprzęt. Po wielu latach morsowania wiemy, jak szybko się rozgrzać – dodaje Bogusz.

Największą nagrodą dla morsów było słoneczko. Kiedy weszli na Śnieżkę, zaświeciło słońce, które towarzyszyło im podczas całej drogi powrotnej. Dzisiaj, po powrocie do Koczały, morsy ze swoimi żonami nie kryją radości, że plan został wykonany.

- Na pewno w Koczale były zakłady, że nie damy rady. Daliśmy. Jechaliśmy silną, zgraną i bardzo wesołą ekipą. Zresztą gdziekolwiek w Polsce spotykam morsy, każdy jest pozytywny. Tacy jesteśmy też my – dodaje Bogusz, a Makarewicz jeszcze nie powiedział ostatniego słowa.

- Po Śnieżce mamy też inne plany. Na razie nie będziemy o nich mówić, żeby nie zapeszać. Teraz najważniejsze, że nam się udało. Dziękujemy wszystkim za wsparcie. Szczególnie partnerom naszej wyprawy – mówi sołtys Koczały.

Partnerami wyprawy Koczalskich Morsów na Śnieżkę byli Goodvalley, sklepy Gama, Spółdzielnia Społem w Miastku, firmy Stal Serwis Koczała, KrisBud, Print Vision oraz YG-1 Poland.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto