Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jan Bukowski z Lasu donosi na wójta Lipnicy. Weryfikujemy treść jego listu

Jolanta Zielonka
Wojciech Megier uzyskał od gminy 6 tys. zł odszkodowania za wypadek na moście w Sątocznie
Wojciech Megier uzyskał od gminy 6 tys. zł odszkodowania za wypadek na moście w Sątocznie Marcin Pacyno/archiwum
Zatroskany obywatel zawiadomił nas o możliwości popełnienia przestępstwa przez... wójta Lipnicy Andrzeja Lemańczyka. Chodzi o znak drogowy, który przepadł bez śladu.

Informacja autora listu dotyczy znaku zakazu przejazdu pojazdów powyżej 10 ton na moście w Sątocznie. Jego zdaniem znak zdemontowali przedstawiciele gminy. Uważa, że niezgodnie z prawem.

Sprawa ma swój początek w 2009 roku, gdy drewniany most zarwał się pod samochodem ciężarowym należącym do tartaku. Właściciel firmy Wojciech Megier (obecnie przewodniczący Rady Gminy) złożył pozew przeciwko gminie Lipnica o odszkodowanie. Gmina przegrała płacąc 6 tys. zł.

- Znaku już nie ma, a przecież po remoncie mostu był zakaz wjazdu samochodów powyżej 10 ton. Gmina go usunęła - potwierdza radny powiatowy Jan Narloch.

Jest tego pewien, bo po remoncie sam zlecił postawienie znaku. Zeznaje, że widział jak go wkopują. Urzędnik Marcin Kiedrowski twierdzi, że odkąd pracuje, czyli od roku, znaku na pewno nie ma.

- Most wyremontowano w sierpniu 2009 roku. Po odnowieniu jest mocny i stabilny - wyjaśnia. - Co do odszkodowania, to nowy wójt dogadał się z właścicielem firmy, której samochód został uszkodzony. Zamiast jemu, gmina przekazała pieniądze na rzecz OSP w Zapceniu - dodaje.

Kierownik referatu infrastruktury mówi nam, że nie ma dokumentacji dotyczącej remontu mostu.

- Proszę zapytać pana Narlocha. On się wtedy tym zajmował - wskazuje.

Radny Narloch odpowiada, że przechowywanie dokumentów należy do samorządu. Jego zdaniem informacje dotyczące nie tylko tego, ale wszystkich mostów, są w urzędzie gminy.

Autor listu uważa, że znak zdjęły obecne władze narażając na niebezpieczeństwo użytkowników drogi. Kierownik Kiedrowski spekuluje, że to sam radny Narloch napisał list.

- Skoro powiedział, że gmina zdjęła znak, to pewnie stał w krzakach i widział to zdarzenie. Za czasów mojego kierownictwa nie było decyzji o zdjęciu znaku. Być może ktoś go wykopał. Dowiem się czegoś więcej - mówi kierownik.

Po rozmowie z Janem Narlochem ustaliliśmy, że miesiąc wrzesień ubiegłego roku, to prawdopodobna data usunięcia znaku. Radny Narloch zaklina się, że wie, bo zbiera w tej okolicy grzyby. Znak miał na oku.

Po rozeznaniu się w sytuacji Marcin Kiedrowski oznajmił, że nikt nie kazał znaku zdejmować.

- Jeżeli był, to nie wiemy co się z nim stało. Czasami bywa, że znikają nam kosze na śmieci. Jeśli dostajemy petycję od członków rady gminy, sołectwa lub sołtysa, jedziemy w dane miejsce, sprawdzamy i jeśli zachodzi potrzeba, to uzupełniamy braki. W tej sprawie jedyne zgłoszenie mam od pani - wyjaśnia Kiedrowski.

Przeczytaj też o tym jak wójt Lipnicy został najlepszym samorządowcem

Dokładna treść donosu na wójta Lipnicy
Zawiadamiam o popełnieniu przestępstwa przez wójta gminy Lipnica. W miesiącu październiku 2011 roku polecił pracownikom Urzędu Gminy zdjąć znaki drogowe zakazujące przejazd pojazdów powyżej 10 ton przez most na rzece Kłonecznica w Sątocznie na dz. nr. 12. Podjęta decyzja narusza art. 174 oraz art. 231 KK. i naraża na niebezpieczeństwo użytkowników drogi. Jest to działanie na szkodę interesu publicznego i może doprowadzić do katastrofy w ruchu lądowym. Decyzja ta naraża Gminę na dodatkowe koszty wynikającego z ewentualnego remontu i wypłacania odszkodowań dla poszkodowanych użytkowników drogi. Brak znaku, to zgoda na przejazd wszystkich pojazdów samochodowych ciężarowych z każdym ładunkiem, a więc i tych, których ciężar przekracza 10 ton. Podkreślam, że most ten jest nie przystosowany do przejazdu samochodów ciężarowych powyżej 10 ton. Właściwie na tym moście w 2009 r. miało miejsce zdarzenie, które doprowadziło do katastrofy. Samochód ciężarowy z przyczepą załadowany drewnem wjechał na nieoznakowany most w wyniku czego most się zawalił. Wówczas Wojciech Megier miejscowy przedsiębiorca właściciel zakładu KARO zgłosił prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa do Prokuratora Rejonowego w Bytowie. Czyli na jego wniosek zostało wszczęte postępowanie odszkodowawcze za zniszczoną przyczepę. Sąd Rejonowy w Bytowie wydał wyrok, aby gmina zapłaciła przedsiębiorcy odszkodowanie. Po wyborach w 2010 r. nowy Wójt po przegranej sprawie odszkodowawczej dążył do wyciągnięcia konsekwencji od pracownika odpowiedzialnego za nadzór nad drogami i mostami w Gminie Lipnica. Wystąpił do rady powiatu o zmianę warunków umowy o pracę, podając jeden z powodów decyzji nie dopilnowanie dobrego stanu mostu i złego oznakowania, co naraziło Gminę na niepotrzebne koszty. W tej samej sprawie złożył doniesienie do CBA. Uważam, że podjęcie decyzji o zdjęciu znaków powoduję narażenie bezpieczeństwo ludzi, oraz prowadzi do niszczenie mienia gminnego. Może doprowadzić do poważnych odszkodowań i tym samym narazić budżet gminy na niepotrzebne wydatki. Jest to również przekroczenie uprawnień.
Mając na uwadze powyższe okoliczności należy przypuszczać, że osobą zainteresowaną zdjęciem znaków w poprzednim okresie jak i obecnym jest pan Megier Wojciech. Brak znaków zwalnia go z odpowiedzialności w przypadku katastrofy spowodowanej przez jego samochody wożące drewno z lasu do własnego zakładu w Sątocznie przez ten most. Transport przez ten most odbywa się nadal regularnie.
Z poważaniem Jan Bukowski z Lasu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto