– We wtorek 12.01 wieczorem wyszłam z nim na spacer. Będąc na smyczy nie chciał się załatwić, więc go puściłam. Wtedy Bary ruszył w siną dal nie odwracając się nawet. Wcześniej nigdy tego nie robił – mówi ze łzami w oczach pani Zofia. – Mieliśmy go 16 lat. W kwietniu skończyłby 17. Był starym psem, ale bardzo kochanym – dodaje kobieta.
Niestety Bary w schronisku zdechł. – Na miejscu pracownik powiedział nam, że psy czasami tak robią. Odchodzą z domu by umrzeć w samotności – mówi kobieta. – Bary już od dwóch tygodni dziwnie się zachowywał. Nie spał i stał cały czas pod drzwiami – wspomina.
Właścicielka Barego dziękuje osobom, które uratowały psa przed chłodem. – Panu z Miastka, któremu nie było obce cierpienie zwierzęcia, a także policji i MPK, gdzie znalazł schronienie – wymienia.
W kościerskim schronisku jest jeszcze jeden mały, czarny kundelek przywieziony z Bytowa. Widać, że czeka na swoich właścicieli.
Z kolei w okolicach ulic Styp-Rekowskiego i Mierosławskiego od kilku tygodni błąka się wilczur, który wygląda na spłoszonego po sylwestrowych wystrzałach. Opiekują się nimi mieszkańcy, ale pies z pewnością chciałby wrócić do właścicieli.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?