Kolejna ofiarą fali przemocy jest 10-letni wychowanek domu dziecka we wsi Rzepnica. W placówce mieszczącej się w budynku jednorodzinnym, a podległej bytowskiemu starostwu, miało dochodzić do kolejnych aktów przemocy. Starosta potwierdza i obarcza winą dyrektor Katarzynę Wirkus, która od 5 tygodni przebywa na zwolnieniu chorobowym.
- Pani dyrektor nie ustanowiła zastępstwa. Naprawiliśmy tę sytuację ustanawiając osobę władną podejmowania decyzji. Niestety. Przez jakiś czas nikt nie sprawował kontroli nad funkcjonowanie domu dziecka - mówi starosta Jacek Żmuda-Trzebiatowski.
Dotknięty przemocą 10-latek sam musiał poinformować policję. Wychowawcy nie zareagowali, gdy gnębiło go dwóch starszych chłopców. Do zdarzenia doszło tydzień temu.
- Na komendę zadzwonił 10-letni chłopczyk informując, że naruszono jego nietykalność cielesną. Funkcjonariusze udali się na miejsce i ustalili, że dwóch chłopców popychało go, bo miał jednemu zepsuć ładowarkę - mówi Jarosław Juchniewicz, oficer prasowy bytowskiej policji. - Wychowawca zeznał, że 10-latek nie poinformował go o zdarzeniu, tylko od razu powiadomił stróży prawa. Chłopca odwieziono do pogotowia rodzinnego.
Zdarzenie to może być ścigane z oskarżenia prywatnego na wniosek np. wychowawcy.
To nie pierwszy taki incydent. W styczniu ujawniliśmy, że w Rzepnicy miało dochodzić do przemocy między wychowankami. Sprawą zajęła się już prokuratura i sąd. Kontrolę przeprowadził też Urząd Wojewódzki. Ustalono, że dom dziecka był psychiczną kaźnią dla swoich wychowanków. Dwaj starsi nastolatkowie gnębili młodszych, w tym dwóch upośledzonych umysłowo. Do bytowskiego sądu wpłynął już akt oskarżenia przeciwko 17-latkowi. Jego 16-letni kolega stanie przed sądem rodzinnym.
Tu przeczytasz o wynikach kontroli Urzędu Wojewódzkiego
To jednak nie wszystko. Starosta ujawnia dwa inne incydenty, które stawiają w złym świetle pracę kierownictwa placówki. Do obu doszło w bliźniaczej placówce w Gostkowie w ciągu jednego weekendu we wrześniu 2011 r. Dyrektor Wirkus nie było na miejscu.
- Niektóre słowa starosty są nieprawdziwe, a cały konflikt ma wymiar polityczny. Celem jest zdyskredytowanie mojej osoby. Po tym jak powiedziałam, że fundacja wybrana w konkursie, która ma przejąć prowadzenie domów dziecka, została wybrana z powodów politycznych, zaczęła się na mnie nagonka. To jeden z jej elementów, choć przez lata moja praca była dobrze oceniana - powiedziała nam Katarzyna Wirkus.
Co się wydarzyło w Gostkowie? O tym i o szczegółach tej sprawy przeczytasz w środę 7 marca w Dzienniku Bałtyckim.
W piątek 9 marca w Dzienniku Powiatu Bytowskiego obszerny materiał o konflikcie Katarzyny Wirkus z bytowskim starostwem.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?