Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dyspozytor pogotowia stanie przed sądem. Został siłą doprowadzony do prokuratury

Karol Szymanowski
Marcin Pacyno
Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Wojciechowi Z., byłemu dyspozytorowi bytowskiego pogotowia ratunkowego, który nie udzielił pomocy umierającej kobiecie. Mimo, że prokuratura już dawno wydała postanowienie o zarzutach, to dopiero kilka dni temu śledczy przedstawili je oskarżonemu mężczyźnie.

- Wojciech Z. nie stawiał się na nasze wezwania. Nie jest on mieszkańcem powiatu bytowskiego, dlatego przy pomocy prokuratury w Rumi udało się mu wręczyć postanowienie o zarzutach - tłumaczy Ryszard Krzemianowski, szef bytowskiej prokuratury. Byłemu dyspozytorowi grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
- Postępowanie wszczęte jest w sprawie nieudzielenia pomocy człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia - mówi prokurator.

Prokuratorzy zdecydowali się na wszczęcie śledztwa już w lipcu. Mieli sprawdzić czy były pracownik szpitala jest winny śmierci 61-letniej Kazimiery B. ze wsi Laski (gm. Kołczygłowy). Z odsłuchanych nagrań wynika, że oskarżony wyraźnie zbywa proszącego o udzielenie pomocy męża kobiety.

Mąż kobiety obwinia dyspozytora pogotowia ratunkowego, który w krytycznym momencie nie wysłał karetki do jego umierającej żony. Działo się to w marcu tego roku. Pani Kazimiera zmarła w samochodzie, którym mąż wiózł ją do miasteckiego szpitala.

- Lekarze stwierdzili u żony chorobę serca już w listopadzie ubiegłego roku. Od tamtego czasu czekał ją szereg wizyt lekarskich oraz pobyt w szpitalu. Jej stan pogorszył się 13 marca. Pojechaliśmy wtedy do szpitala w Miastku. Tam żona dostała kroplówkę, poczuła się lepiej, po czym wróciliśmy do domu - opowiada mąż.

Dyspozytor będzie doprowadzony siłą

Kolejnej nocy stan zdrowia kobiety uległ znacznemu pogorszeniu. Miała wysoką gorączkę oraz drgawki. Mąż wezwał pogotowie. Ku jego zaskoczeniu dyspozytor poinformował go, że nie może w tej chwili pomóc, bo… nie ma wolnej karetki.

- Zaproponował, abym sam przywiózł żonę. Po późniejszej rozmowie z lekarzem z Miastka dowiedziałem się, że bytowski dyspozytor nie zgłosił im nawet tego zdarzenia, a karetka cały czas stała wolna - mówi oburzony mężczyzna.

Pół godziny po zgłoszeniu pomógł żonie dojść do samochodu i na własną rękę wiózł ją do oddalonego o 30 km szpitala w Miastku.

- Nie jechałem zbyt szybko, bo bałem się o swoją żonę. Była jeszcze pora zimowa, więc i warunki na to nie pozwalały - opowiada.

Kilkanaście kilometrów przed Miastkiem mężczyzna zauważył, że żona nie oddycha.

- Miałem nadzieję, że zemdlała, bo to już wcześniej się zdarzało - wspomina.

Lekarze przez kilkanaście minut reanimowali kobietę. Niestety, nie udało się jej uratować. Nie doczekała operacji wszczepienia rozrusznika serca zaplanowanej na kilka dni później.

Rodzina początkowo chciała zgłosić tę sprawę prokuraturze. Ostatecznie tego nie uczyniła, jednak na początku lipca, na wniosek miasteckich śledczych po otrzymaniu wyników sekcji zwłok, do bytowskiej prokuratury wpłynęło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez byłego już dyspozytora pogotowia.

38-letni dyspozytor nie jest już pracownikiem bytowskiego szpitala. Stracił pracę w czerwcu br., kiedy to przyłapano go w pracy w stanie nietrzeźwym. Mężczyzna miał 1,5 promila w organizmie. - Rozwiązaliśmy z nim umowę - tłumaczy Piotr Karankowski, prezes szpitala.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto