Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Człuchów. Dwa ocalone tygrysy z transportu znalazły już schronienie i opiekę w zoo w Canpolu [WIDEO]

Beata Gliwka
Beata Gliwka
Fot. mat. ZOO w Poznaniu
W ogrodzie zoologicznym Canpolu pod Człuchowem znalazły schronienie i opiekę dwa tygrysy ocalone z niechlubnego transportu, który zatrzymany został na granicy polsko-białoruskiej. W nocy z środy na czwartek zwierzęta ruszyły w trasę z poznańskiego zoo do Człuchowa. Dotarły około 4 w nocy. - W pomoc włączyło się mnóstwo osób, nie tylko naszych pracowników. Nie spaliśmy całą noc, ale jesteśmy szczęśliwi. Rozładunek był trudny, ale wszystko się udało. Tygrysy są już na miejscu, pod opieką weterynarza – mówi Izabella Odejewska, współwłaścicielka Canpolu.

Poznański ogród zoologiczny zaoferował się przyjąć wszystkie dziewięć tygrysów, które utknęły na granicy polsko-białoruskiej, na krótkoterminowy okres, jednocześnie zaapelowało pomoc do innych tego typu placówek. Na apel odpowiedział podczłuchowski Canpol...

- W tej sytuacji było to oczywiste, zaproponowaliśmy pomoc – mówi Izabella Odejewska. - Poznań nie jest przecież w stanie przyjąć 9, ani nawet 7 tygrysów. Nikt inny się nie zgłosił do ich przyjęcia. My mamy lwy, mieliśmy tygrysa, nasi pracownicy mają doświadczenie… Jesteśmy więc w stanie zapewnić tym zwierzętom odpowiednie warunki. Wybieg ma 300 metrów kwadratowych i całkowicie przygotowany pod to, żeby były tam tygrysy, mamy dwie oddzielne sypialnie... Dla nas nie jest to problematyczne.

Tygrysy są już na miejscu, wyjechały po północy, podróż z Poznania do Człuchowa zajęła około 4 godzin. Od godz. 3.00 w nocy pracownicy Canpolu byli już w pracy...

- W nocy mieliśmy rozładunek, bo każda godzina była ważna – dodaje Odejewska. - Akcja trwała od 4 do 6 nad ranem. Rozładunek był bardzo ciężki i w sumie niebezpieczny, to są dwa groźne koty i nigdy nie wiadomo co zrobią. Te dwie godziny na mrozie były dla nas trudne. Ale w tę akcję zaangażowało się bardzo wiele osób, nie tylko pracowników ogrodu zoologicznego. Ludzie zachowali się fantastycznie. Każdy chciał pomóc – nie dlatego, że musiał, ale dlatego że chciał. To była ciężka, ale i piękna noc. Nie ma mowy żeby pójść spać, cały czas ich doglądamy. Widać było, że są ogromnie zmęczone. Mieliśmy problem, bo jeden nie chciał nawet wyjść z klatki.

Do zoo w Canpolu Poznań przekazał tygrysy w lepszej formie, ponieważ w perspektywie miały kolejne godziny transportu.

- Rzeczywiście osobniki są w dość dobrym stanie. Jeden jest trochę słabszy, ale mamy nadzieję, że wszystko będzie dobrze – dodaje pani Izabella. - Przed wyjazdem z Poznania dostały trochę jedzenia. W tej chwili dużo piją, najważniejsze żeby je nawodnić. Za jakiś czas damy im trochę mięsa. Będą dostawały wołowinę - mniejsze porcje, ale częściej.

Na miejscu okazało się, że do Człuchowa przyjechała nie para tygrysów – jak informowano przed wyjazdem - ale dwa samce.

- Jeden osobnik jest mniejszy, może dlatego oceniono, że jest to samica. Wszystko działo się w klatkach, po ciemku, nie bardzo było coś widać. Dopiero kiedy się rozjaśniło zobaczyliśmy, że są to dwa samce. Ale nie żywią w stosunku do siebie agresji, są dla siebie miłe, kochane… Mamy wrażenie, że wcześniej żyły razem i możliwe, że będą mogły być razem.

Cała okropna historia, przynajmniej dla część zwierząt, ma szansę zakończyć happy endem.

- Uważam, że największe brawa i podziw należą się ogrodowi w Poznaniu i pani dyrektor. O życiu tych zwierząt decydowały godziny. To że udało się jej w tak krótkim czasie doprowadzić sprawę do końca świadczą, że to niezwykle dzielna kobieta. Jestem dla niej pełna uznania i szacunku - dodaje pani Izabella.

Teraz zwierzęta mają odpoczywać i odzyskiwać zdrowie.

- Są zamknięte i się „relaksują”. Naszym zadaniem jest się po prostu nimi zająć, zadbać o ich zdrowie, a nie żeby były atrakcją ogrodu. Współpracujemy z lekarzami, pomoc zaoferował nam ogród zoologiczny w Gdańsku.

O tym ile czasu tygrysy pozostaną w Canpolu zadecydują koordynatorzy z Poznania.

- Jeśli ogród w Poznaniu zdecyduje, że chce je umieścić w innym miejscu to je po prostu zabierze – dodaje Odejewska.

Historię tygrysów, które przyjechały do Człuchowa będzie można śledzić na profilu facebookowym Canpolu.

CZYTAJ TAKŻE

Tygrysy, które utknęły na granicy z Białorusią, są już pod dobrą opieką. W nocy ciężarówka dotarła do poznańskiego zoo. Zwierzęta są w bardzo złej kondycji. Jak piszą pracownicy "są chude, odwodnione, z zapadniętymi oczami, ich futra są obklejone odchodami, mają odparzenia od moczu, są w totalnym stresie, bez woli i chęci do życia".

Teraz tygrysami zajmą się lekarze weterynarii. Nie wszystkie jednak zostały w Poznaniu. Klatki z dwoma tygrysami zostały tuż po przyjeździe przełożone na kolejną ciężarówkę. Ta odjechała do zoo w Człuchowie.

- Niestety nie mamy warunków na utrzymanie w dobrych warunkach tylu zwierząt. W Człuchowie będą miały lepszą opiekę i lepsze warunki – podkreśliła lekarka weterynarii Monika Olejniczak.

Poznań. Poznańskie zoo zadeklarowało, że przyjmie całą grupę tygrysów zatrzymanych na granicy polsko-białoruskiej. Zwierzęta są w bardzo złym stanie, a jedno ze zwierząt już padło. Przy życiu pozostało dziewięć kotów

Lublin. Graniczny lekarz weterynarii w Koroszczynie w województwie lubelskim powiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa ws. tygrysów, których transport zatrzymano na granicy polsko-białoruskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Człuchów. Dwa ocalone tygrysy z transportu znalazły już schronienie i opiekę w zoo w Canpolu [WIDEO] - Człuchów Nasze Miasto

Wróć na czluchow.naszemiasto.pl Nasze Miasto