Powodem kłopotów jest błąd gminnych urzędników, którzy pospieszyli się z wykonaniem inwestycji, na którą przyznano dotację. Urząd Marszałkowski dopatrzył się nieprawidłowości i wstrzymał wypłatę pieniędzy, co nie podoba się mieszkańcom.
- Urzędnicy powinni odpowiedzieć za to, że nie dopilnowali terminów. To przez nich lekką ręką pozbędziemy się tak dużej sumy - alarmuje jeden z mieszkańców.
Władysław Ulanowski, wicewójt gminy Czarna Dąbrówka, stara się załagodzić sytuację. - Nie wszystko stracone. Jest szansa, że dotacja zostanie nam dana w przyszłym roku.
W całej sprawie chodzi o remont drogi w miejscowości Kleszczyniec. W maju tego roku urząd otrzymał informację, że może liczyć na 90 tys. zł dotacji z Funduszu Ochrony Gruntów Rolnych. Urzędnicy w pośpiechu już w czerwcu rozpoczęli i zakończyli tę inwestycję.
- Umowę o dofinansowanie podpisaliśmy w lipcu. To właśnie wtedy powstał problem, bo umowa została podpisana po zakończeniu inwestycji - wyjaśnia Ulanowski.
Początkowo marszałek przychylał się do wypłacenia Czarnej Dąbrówce pieniędzy. Później zmienił zdanie. - Uznano, że nie będziemy mogli z nich skorzystać - przyznaje Ulanowski.
Wieść o zmarnowanej dotacji obiegła gminę. Ludzie się zdenerwowali, bo gmina musiała pokryć koszty z własnych środków.
- Czyli z pieniędzy lokalnych podatników. Tak jest najłatwiej - oburza się nasz informator.
Ulanowski nadal stara się załagodzić sytuację. - Mamy obietnicę, że w przyszłym roku otrzymamy takie same pieniądze na modernizację innej gminnej drogi - podkreśla wicewójt. - Stało się tak, bo nie przeciągnęliśmy tej inwestycji do lipca. Za szybko ją zakończyliśmy. Mogliśmy działać wolniej. Wtedy by nie było problemu.
Polskie prawo nie przewiduje karania urzędników za podobne zaniedbania. Wicewójt też nie zamierza wyciągać konsekwencji. - To nie jest wina urzędnika - zapewnia.
W gminie Czarna Dąbrówka to już drugie w ostatnim czasie oskarżenie dotyczące niewłaściwego wydatkowania publicznych funduszy. Kilka miesięcy temu pisaliśmy o sprawie sądowej wójta Wojciecha Gralaka, który odchodzi po wydaniu prawomocnego wyroku za niedopełnienie obowiązków służbowych. W sądzie był broniony przez adwokata opłacanego z gminnych funduszy. Samorząd zapłacił w sumie 30 tys. zł. Pieniądze wyciągnięto z budżetu, bo od kolejnych, niekorzystnych wyroków odwoływała się Rada Gminy.
Pokłosiem niekorzystnego dla wójta wyroku był też nakaz zwrócenia diet radnych, którzy w poprzedniej kadencji zostali skazani za jazdę pod wpływem alkoholu. Nie stracili mandatów, choć powinni, bo wójt nie wystąpił do rady o ich odebranie. Gmina nie zwróciła się do radnych o oddanie diet.
- Radca prawny stwierdził, że trudno będzie wyegzekwować te pieniądze - tłumaczy Danuta Heba, sekretarz urzędu.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?