Chojniczanka od początku spotkania postawiła gospodarzom twarde warunki, grając wysokim pressingiem i przeszkadzając w rozgrywaniu piłki. Piłkarze z Chojnic grali z dużym spokojem i cierpliwością i sprawiali nieco lepsze wrażenie, niemniej pierwsza faza spotkania była bardzo rozczarowująca.
Mecz nabrał tempa w okolicach 30. minuty. Bytovia stworzyła sobie dwie okazje, a jedni i drudzy zaczęli grać naprawdę ostro, bez pardonu traktując rywali. Wreszcie, w 39 minucie, goście z Chojnic umieścili piłkę w siatce. Wrzutka z głębi Andrzeja Rybskiego trafiła na głowę Łukasza Kosakiewicza. Ten uderzył mocno, ale w sam środek. Nie popisał się Gerard Bieszczad, który chciał to złapać, ale piłka przełamała mu ręce i wpadła do bramki. Jeszcze próbował to naprawiać, ale było za późno. Chojniczanka utrzymała prowadzenie 1:0 do końca pierwszej połowy.
W drugiej części gry nadal przeważali goście, a pierwsze skrzypce w ich ekipie grał Rybski. Chojniczanie stwarzali sobie sytuacje, ale nie potrafili ich wykorzystać. Niewiele zabrakło, a spełniła by się stara piłkarska prawda, że "niewykorzystane sytuacje się mszczą". W 77. minucie Bytowianie mieli bowiem idealną sytuację do wyrównania, ale trafili w słupek. A konkretnie zrobił to Krzysztof Bąk, któremu zabrakło centymetrów do tego, by umieścić piłkę w siatce.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?