MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Bytów. Wygrali z Biedronką, ale pieniędzy nie zobaczyli

Leszek Literski
Krzysztof Mańkowski od 1,5 roku czeka na zaległe wynagrodzenie za nadgodziny przepracowane w Biedronce. fot. archiwum
Krzysztof Mańkowski od 1,5 roku czeka na zaległe wynagrodzenie za nadgodziny przepracowane w Biedronce. fot. archiwum
Wczoraj minął termin, który Sąd Pracy w Człuchowie wyznaczył Biedronce na wypłacenie pieniędzy czterem byłym pracownikom marketu w Bytowie. Wyrok zapadł w trybie zaocznym, pod nieobecność obu stron.

Wczoraj minął termin, który Sąd Pracy w Człuchowie wyznaczył Biedronce na wypłacenie pieniędzy czterem byłym pracownikom marketu w Bytowie. Wyrok zapadł w trybie zaocznym, pod nieobecność obu stron. Chodzi o różne kwoty, od 60 złotych do 10 tysięcy. O wypłatę pieniędzy za nadgodziny i ekwiwalent za pranie odzieży roboczej starają się już od półtora roku.

- Przez osiem miesięcy w 2005 roku pracowałem w Biedronce jako sprzedawca-magazynier - opowiada Krzysztof Mańkowski, który wyliczył, że powinien otrzymać około 10 tysięcy złotych. - Zatrudniony byłem na 3/4 etatu. Wielokrotnie po pracy byłem ponownie wzywany, aby rozładować towar. Na liście wynagrodzeń wykazywano, że otrzymywałem pieniądze za nadgodziny, ale nie były one adekwatne do tego co przepracowałem. Średnio w tygodniu pracowałem ponad normę 28 godzin.

Jako jeden z nielicznych pracowników Biedronki odważył się głośno o tym mówić i domagać swoich praw. Spotkało się to z reakcją innych właścicieli sklepów.

- Próbowałem zatrudnić się w drugim z bytowskich marketów - twierdzi. - Kiedy jednak miałem zgłosić się do pracy, zamknięto przede mną drzwi. Powiedziano mi, że takiego konfliktowego pracownika nie potrzebują. Pracy w Bytowie nie może znaleźć do dzisiaj. - Ale swojej decyzji nie żałuję - zastrzega.

Problemami byłych pracowników zainteresowała się bytowska prokuratura i wezwała właściciela sieci sklepów Biedronka do wypłaty zaległych należności. Odpowiedzi nie było. Sprawa trafiła więc do sądu. Na pierwszej rozprawie przed miesiącem nie było w ogóle przedstawiciela firmy Jeronimo Martens Dystrybucja. Przesłuchano jedynie czterech byłych pracowników Biedronki. Sąd wydał zaoczny wyrok, w którym nakazał natychmiastowe wypłacenie zaległych wynagrodzeń. Na ich konto pieniądze powinni wpłynąć w ciągu 21 dni.

- Firma Jeronimo Martens Dystrybucja zaskarżyła wyrok - twierdzi prokurator Małgorzata Borek, która prowadzi sprawę byłych pracowników. - Proces rozpocznie się jakby od nowa. Teraz czekamy na wyznaczenie terminu rozprawy. Właściciele sklepów Biedronka mają w całym kraju wiele podobnych procesów. Najbardziej spektakularny był ten Bożeny Łopackiej z Pasłęka, który poruszył lawinę. Ona jako pierwsza odważyła się zaskarżyć Biedronkę, w której była kierowniczką. Złożyła pozew w 2003 roku. Dopiero jednak we wrześniu tego roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku utrzymał w mocy wyrok Sądu Okręgowego w Elblągu, nakazując wypłatę byłej pracownicy 26 tysięcy złotych.

W sprawie byłych pracowników marketu w Bytowie wysłaliśmy do Jeronimo Martens pismo z pytaniami. Do chwili zamknięcia tego wydania "Dziennika Bałtyckiego" odpowiedzi nie otrzymaliśmy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto