- Całymi dniami słychać wybijarki i tłuczenie blach. Nasze domy od tego pękają - żalą się ludzie.
Sprawa trafiała m.in. do Państwowej Inspekcji Pracy, nadzoru budowlanego i ochrony środowiska. Mieszkańcy skarżą się na brud, uciążliwość transportu i przede wszystkim na permanentny hałas.
- Zabudowa nie jest zgodna ze studium zagospodarowania przestrzennego, ale nie możemy zamknąć zakładu. To mieszkańcy muszą wystąpić do odpowiednich instytucji, jeśli normy hałasu są przekraczane - wyjaśnia Krystyna Krzemianowska, kierownik Wydziału Gospodarki Przestrzennej Urzędu Miejskiego w Bytowie.
Przeczytaj także: Drogowy konflikt w martwym punkcie
Ślusarze hałasują w najlepsze i nic sobie z tego nie robią. Urząd walczy z nimi w sądzie, ale nie o hałas, lecz o odzyskanie ziemi, na której znajduje się firma.
Wiceburmistrz Bytowa Adam Leik twierdzi, że poprzednie władze miasta zaniedbały tę sprawę. - Z moich informacji wynika, że opłat za wieczyste użytkowanie nie uiszczano od 1995 roku. Nikt ich nie wyegzekwował, a w międzyczasie użytkownicy wystąpili o przejęcie jej przez zasiedzenie, co nie zostało dotychczas sfinalizowanie. Czekamy na rozstrzygnięcie sądu.
Rodzina prowadząca działalność twierdzi, że ziemia do nich należy. - To własność przez zasiedzenie - zapewniają.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?