Mieszkańcy wsi położonych kilka kilometrów od Bytowa będą musieli pokonać 30 kilometrów, by dotrzeć do miasta. PKS może stracić kilkadziesiąt tysięcy złotych, a uczniowie będą znacznie dłużej dojeżdżać do szkół. Taki może być efekt zamknięcia wiaduktu na drodze krajowej nr 20.
Firma Strabag, która buduje nowy wiadukt, postanowiła zamknąć wjazd do miasta, bo okazało się, że stara konstrukcja może się zawalić. Wykonawca twierdzi, że utrudnienia mogą trwać nawet 2 miesiące. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad chce się zgodzić na miesiąc.
Remont 4 kilometrów drogi nr 20 od strony Kościerzyny trwa od końca lipca. Początkowo zakładano pozostawienie starego wiaduktu do czasu wybudowania nowego. Teraz okazało się, że nie może być używany.
- Podczas wykonywania wykopu pod nową konstrukcję, która ma się stykać z istniejącym wiaduktem, zaczęły wychodzić wody podskórne, które powodują osuwanie się ziemi. Przez to stary wiadukt może się zawalić - mówi Wiesław Repiński z kościerskiego oddziału GDDKiA.
Drogowcy zapewniają, że wcześniejsze badanie gruntu nie wykryło wód podskórnych.
- Było wykonywane w okresie suszy - tłumaczy Repiński i zapowiada, że zgodzi się tylko na zamknięcie wiaduktu na miesiąc.
Burmistrz Bytowa i na to nie chce się zgodzić. - Dla mieszkańców pobliskich wsi oznacza to wydłużenie dojazdu do miasta w granicach 30 km - mówi Ryszard Sylka. - Będziemy protestować i żądać zrobienia tymczasowego wjazdu do miasta.
Jakie straty poniesie PKS i co ma zamiar zrobić zarządca drogi - o tym przeczytasz we wtorek 21.09 w Dzienniku Bałtyckim.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
