Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bytów. Jaromir Szroeder stanął przed sądem. Sędzia - nie pozwolę na polityczny proces

Marcin Pacyno
Kluczowe dla wyniku procesu Jaromira Szroedera mogą być zeznania Barbary Smentek. Fot. Marcin Pacyno
Kluczowe dla wyniku procesu Jaromira Szroedera mogą być zeznania Barbary Smentek. Fot. Marcin Pacyno
W Sądzie Rejonowym w Bytowie rozpoczął się proces Jaromira Szroedera, działacza kulturalnego i społecznego z Parchowa, który według oskarżenia miał nakłaniać do podrabiania podpisów pod umowami za pracę byłą dyrektor ...

W Sądzie Rejonowym w Bytowie rozpoczął się proces Jaromira Szroedera, działacza kulturalnego i społecznego z Parchowa, który według oskarżenia miał nakłaniać do podrabiania podpisów pod umowami za pracę byłą dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury. Barbara Smentek została za to skazana już wcześniej. Na pierwszej rozprawie w procesie Szroedera przyznała, że był to normalny proceder, a w ten sposób pobierała pieniądze także za innych pracowników. Szła im po prostu na rękę.

Sześć godzin trwały w środę przesłuchania trzech świadków i oskarżonego. Proces zanim się rozpoczął został już jednak przerwany. Powodem była sala rozpraw, która mogła pomieścić zaledwie świadków i strony. Anna Bogucka-Skowrońska, adwokat Szroedera zawnioskowała o odroczenie procesu lub przeniesienie do innej sali.

- Uważam, że ta sala wyłączyłaby jawność procesu. Nie mogłam się zgodzić na to, aby odbył się tylko w takim gronie - tłumaczyła.

Ostatecznie prowadząca sprawę sędzia Katarzyna Rożyńska-Terman przeniosła sprawę do większej sali. Zastrzegła też, że nie pozwoli, aby proces stał się polityczny.

Jako pierwszy wyjaśnienia złożył Jaromir Szroeder.

- Pobieranie wynagrodzenia przez Barbarę Smentek za mnie i innych pracowników było powszechną praktyką. Nie wiedziałem czy ona podpisuje się naszymi nazwiskami, czy swoim - wyjaśniał. - Tak naprawdę w tej sprawie jest ona pokrzywdzona i została wykorzystana instrumentalnie do zniszczenia mnie przez obecne władze gminy i pana Zarzyckiego (obecnego dyrektora GOK - dop. red.).
Zarzycki w swoich zeznaniach zaprzeczał.

- Ja tego pana nie znałem wcześniej, a przejmując stanowisko dyrektora po prostu zacząłem sprawdzać dokumenty. Okazało się, że są nieprawidłowości, a podpisy na umowach zlecenie wykonywanych przez Szroedera są nie jego. Poza tym teraz już wiem, że Szroeder straszył panią. Mówił, że jak nie będzie odbierać za niego pieniędzy, to może pożegnać się z pracą - twierdził.

Najważniejsze w tym procesie mogą być zeznania Barbary Smentek.

- Czy podpisywała się pani także za innych pracowników? Może pani odpowiedzieć i nie będzie pani pociągnięta do odpowiedzialności karnej, gdyż została już pani w tej sprawie skazana - zapewniała byłą dyrektor prowadząca sprawę sędzia.

- Tak podpisywałam i odbierałam pieniądze za niektórych pracowników, bo było to dla nich wygodne - zeznawała była dyrektor.

Sąd starał się także dowiedzieć, czy Szroeder rzeczywiście straszył ją utratą pracy.

- Nie przypominam sobie takich rozmów i gróźb - stwierdziła Smentek.

Pierwsza rozprawa na przesłuchaniu świadków skończyła się. Sędzia wyznaczyła kolejną na drugą połowę lutego. Prokurator zawnioskował o przesłuchanie księgowej Gminnego Ośrodka Kultury, a obrońca jeszcze pięciu innych świadków mających wnieść coś do sprawy. Są to między innymi wójt Andrzej Dołębski oraz radni Jolanta Osińska i Andrzej Kurkowski.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto