Gmina wypowiedziała im umowę najmu lokalu mieszkalnego. Niestety, w zamian nie zaproponowano innego mieszkania dostosowanego do potrzeb wielodzietnej rodziny.
- Zostaliśmy na bruku. Trzeba się spakować i iść pod most - mówią Dróżdżowie.
Zaczęło się od protokołu sporządzonego przez kominiarza. Stwierdzono w nim, że przewody kominowe oraz elementy urządzeń kominowych nie odpowiadają aktualnym przepisom.
- W styczniu 2009 roku przyszedł kominiarz i poinformował nas, że nie możemy palić w piecu, ponieważ jest to niebezpieczne i grozi zaczadzeniem. Zwróciliśmy się do gminy, jako właściciela budynku, z prośbą o remont. Jeszcze wcześniej poprosiliśmy wspólnotę, ale nie byli zainteresowani - opowiada Janina Dróżdż.
Rodzina z trójką dzieci, w tym niepełnosprawnym 16-latkiem, musiała się wyprowadzić do rodziców Janiny Dróżdż.
- Nie mogliśmy tam zimą mieszkać bez ogrzewania. Nie było alternatywy dla użytkowania centralnego ogrzewania - tłumaczy kobieta. - Chodziliśmy do urzędu i prosiliśmy o naprawę. Bezskutecznie - dodaje.
W kwietniu tego roku małżeństwo dostało pismo z Urzędu Miejskiego.
- Wypowiadam umowę najmu lokalu mieszkalnego nr 7. Przyczyną jest potrzeba opróżnienia lokalu w związku z koniecznością przeprowadzenia rozbiórki - napisał wiceburmistrz Andrzej Kraweczyński.
Państwo Dróżdż dowiedzieli się od sąsiadów, że proponowano im wykupienie mieszkania. Oni sami też chętnie by tak uczynili.
O tym jakie stanowisko obecnie zajmuje Kraweczyński w tej sprawie przeczytasz w Dzienniku Powiatu Bytowskiego 27.07. Juz teraz ściągnij e- wydanie
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?