- Codziennie spotykam mężczyznę żebrzącego przy sklepach na ulicy Domańskiego. Nie raz zwracałam mu uwagę, aby dał ludziom spokój - mówi pani Elżbieta mieszkająca na osiedlu Zwycięstwa. - Jego sposób żebrania to zazwyczaj pogoń za kobietami. Dopada je i prosi o symboliczną złotówkę - dodaje.
- We wtorek, 29 marca, byłem świadkiem takiego zdarzenia na ulicy Gdańskiej w Bytowie. Mężczyzna napadł na kobietę szarpiąc ją i żądając pieniędzy. Na szczęście, byłem w pobliżu i zareagowałem - opowiada Eugeniusz Wiatrowski, sołtys Mądrzechowa.
Przeczytaj także: Młody bezdomny błaga o pomoc. Dajcie mi 500 zł!
Jego zdaniem sprawą powinni zająć się pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Powinni przeprowadzić rozmowy z tymi ludźmi i przekonać ich, by nie żebrali tak nachalnie - proponuje Wiatrowski. - Można im powiedzieć, że policja ma ich na oku - dodaje.
Urszula Porańska, szefowa MOPS, twierdzi że podlegli jej urzędnicy nie mogą wprowadzić zakazu żebrania.
- Rozmowy nic nie dadzą. Jedyną radą jest wezwanie policji w sytuacji, gdy jesteśmy świadkiem takiego zdarzenia - mówi Porańska.
Policja w takich sprawach nie raz interweniowała, ale na niewiele się to zdało.
- Mamy takie zgłoszenia i reagujemy, ale możemy jedynie wystawić mandat do 1 tys. zł, jeśli żebrzące osoby nie popełniły innego wykroczenia - wyjaśnia Michał Gawroński, rzecznik prasowy bytowskiej policji. - Najczęściej, jeśli nie zapłacą takiego mandatu, otrzymujemy nakaz odstawienia ich do aresztu. Takie sytuacje zdarzają się w naszym mieście - dodaje rzecznik.
Mieszkańców denerwuje bezradność urzędników i organów ścigania. Wnioskują o całkowity zakaz żebrania, co wydaje się mało prawdopodobne. Pojawiają się też sygnały, że problem nie dotyczy tylko okolic ulicy Gdańskiej i supermarketów, ale i ścisłego śródmieścia.
- Żebracy są także przy ulicy Wojska Polskiego w Bytowie, która jest wizytówką naszego miasta. Siedzi tu najstraszniejszy element odstraszający przechodniów swoim wyglądem, zapachem i zachowaniem - zauważa pani Gabrysia mieszkająca w centrum Bytowa.
Przeczytaj także: Bezdomni chcą łóżek w ogrzewalni w Słupsku
Burmistrz Ryszard Sylka twierdzi, że problem z żebrakami jest kolejnym argumentem do powołania straży miejskiej.
- Jako władze miasta nie możemy w tym temacie nic zrobić. Gdyby powstała straż miejska, to ten problem leżałby w zakresie ich kompetencji - mówi burmistrz. - Oczywiście nie oznacza to, że strażnicy miejscy usuwaliby tych ludzi siłą. Z pewnością jednak spotkałoby to osoby pod wpływem alkoholu i te dopuszczające się wykroczeń, a więc łamiące prawo. Mam tu na myśli m.in. osoby agresywne i nachalne w stosunku do przechodniów.
Powołanie straży miejskiej to jednak sprawa bardzo odległa.
Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?