Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bytovia - Legia Warszawa (zdjęcia, wideo)

Piotr Furtak
Nie taki mistrz jest straszny jak go malują - chciałoby się powiedzieć po pucharowym spotkaniu Bytovii z Legią Warszawa. Wprawdzie nie udało się przełamać syndromu Kopciuszka i Czarne Wilki przegrały 1:3, piłkarze z Bytowa wstydu jednak nie przynieśli. Walczyli jak równy z równym, a momentami nawet mieli przewagę i przy odrobinie szczęścia mogli co najmniej zremisować ten mecz.

Niestety stało się inaczej. Przede wszystkim bytowianie źle weszli w mecz i już w 2 minucie spotkania stracili bramkę. Gdyby nie to, losy spotkania potoczyłyby się prawdopodobnie inaczej.
Mecz nie był porywającym widowiskiem i prawdopodobnie zostanie zapamiętany na dłużej nie dlatego, że na boisku działo się coś nadzwyczajnego, ale przede wszystkim ze względu na wydarzenia z 67 minuty. Wówczas to, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, jupitery na stadionie w Bytowie zgasły.
To dodatkowe atrakcje w cenie biletu - próbował żartować spiker.
Działaczom Bytovii do śmiechu jednak nie było, tym bardziej, że trudno było przewidzieć, jak długo sytuacja może potrwać. Na szczęście po około 10 minutach sytuacja zaczęła się normować, a światła zapaliły się nad stadionem przy ulicy Mickiewicza w Bytowie. Po tej nieoczekiwanej przerwie legioniści wrócili do gry jakby przygaszeni. To Bytovia miała przewagę i kilka razy poważnie zagrażała bramce Legii. Warszawiacy mieli sporo szczęścia, że w tej części gry gospodarzom nie udało się doprowadzić do wyrównania. Niestety głupi błąd Wolskiego, który zbyt lekko podawał do Oszmańca spowodował, że to Legia zdobyła swoją trzecią bramkę i prawdopodobnie awansuje do kolejnej rundy rozgrywek pucharowych.
- Chcieliśmy dzisiaj rozwiązać temat, kto awansuje do kolejnej rundy - mówił po meczu Romeo Jozak, trener Legii. - Nie powiem, że to się do końca udało, ale to my jesteśmy bliżsi awansu. Bytovia rozegrała dobre spotkanie, ale szybko zdobyta przez nas bramka ustawiła losy tego spotkania i popsuła plany gospodarzom. Przed nami kolejne trudne spotkania. Gratuluje moim zawodnikom, że dzisiaj podeszli poważnie do spotkania. Graliśmy bardzo mądrze i zagraliśmy na poziomie, jaki chce żebyśmy prezentowali. Nie mogliśmy przewidzieć, jednak tego, że zgasną światła. To nam nie przeszkodziło.

Rafał Wójcik, szkoleniowiec Bytovii podkreślał z kolei, że grając z takim przeciwnikiem jak Legia trzeba mieć trochę szczęścia i nie można pozwalać sobie na indywidualne błędy. To one przesądziły o wyniku pucharowego spotkania.
- Cóż, żeby myśleć o dobrym wyniku z takim zespołem, jak Legia to na pewno musi sprzyjać kilka czynników - mówił. - Musimy liczyć na to, że przeciwnik nas zlekceważył i że będziemy mieli szczęście. To mogło spowodować, że moglibyśmy liczyć na korzystny wynik. Jak traci się bramkę w 2. minucie to trzeba mieć masę szczęścia, żeby osiągnąć korzystny wynik. Za dużo bramek my strzeliliśmy my sami, bo popełniliśmy proste błędy. Chłopcy bardzo chcieli, ale Legia punktowała nas jak rasowy bokser i błyskawicznie wykorzystali nasze błędy w ustawieniu. Trzeba chłopcom oddać, że włożyli całe serce. Nikt nie przeszedł obok meczu. Walkę podjęliśmy, a gra była wręcz wyrównana w drugiej połowie. Po 68. minucie stworzyliśmy kilka groźnych sytuacji i mogliśmy wierzyć w korzystny wynik, bo za taki trzeba byłoby uznać remis z mistrzem Polski. Legia błyskawicznie wykorzystała nasz kolejny poważny błąd.
Chyba najtrudniej było szkoleniowcowi Bytovii odpowiedzieć na pytanie o to, czy jego drużyna ma jeszcze szanse na awans do kolejnej pucharowej rundy.
- Jest jeszcze jakiś zestaw pytań? - zażartował w pierwszej chwili Rafał Wójcik. - Oczywiście trzeba wierzyć, bo nie takie rzeczy się zdarzały w piłce. Bądźmy jednak realistami. Naszym podstawowym celem będzie pokazanie się z jak najlepszej strony w Warszawie. Drugim celem będzie uzyskanie korzystnego rezultatu. Nawet z remisu będziemy się cieszyli. Zdajemy sobie sprawę z tego w jakiej sytuacji jest Legia. Legia musi z takimi zespołami jak nasz wygrywać. Oni mają inne cele. Trener Jozak mówił o tym, że chcieli zapewnić sobie awans już w pierwszym meczu, my staraliśmy się pokrzyżować im plany.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto