- Twierdził, że bez wykonania tych badań nie dostaniemy dopłat obszarowych. Mówił, że badania ziemi muszą być wykonywane regularnie co 4 lata - opowiada rolnik z Udorpia [imię i nazwisko do wiadomości redakcji]. - Spotkaliśmy się z nim w większej grupie. Wytłumaczył nam, że posiadacze powierzchni do 3 ha muszą dać jedną próbkę ziemi, a jej zbadanie będzie kosztować 9,40 zł. Większy koszt mieli ponieść właściciele dużych areałów. U niektórych wychodziła kwota ok. 200 zł.
Pokorni rolnicy zgodzili się na wykonanie badań. Narysowali nawet mapki swoich ziem, umawiając się na kolejne spotkanie z przedstawicielem stacji.
- Zapłacilibyśmy za te próbki, gdyby nie wyjazd jednej z naszych mieszkanek do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Bytowie. Dowiedziała się tam, że zbadanie ziemi nie jest konieczne i nie warunkuje wypłaty dopłat. Byliśmy zszokowani. Czuliśmy się oszukani - opowiada rolnik z Udorpia.
Przeczytaj też o rolniku, który miał zapłacić 18 tys. razy więcej
Zdenerwowani postanowili... przygotować zasadzkę na pracownika stacji. Gdy wrócił do Udorpia, został otoczony przez grupę zbulwersowanych gospodarzy.
Tadeusz Ulanowski, przedstawiciel koszalińskiego biura rejonowego Stacji Chemiczno-Rolniczej w Potęgowie, zapewnia, że nie straszył rolników utratą dopłat. - Powiedziałem, że mają przestrzegać kodeksu dobrych praktyk, kodeksu zwykłych praktyk, wzajemnej zgodności w rolnictwie oraz ustawy o nawozach i nawożeniu. Oni powinni znać treść tych dokumentów - uważa. - Widocznie, słuchając mnie, mogli źle zrozumieć moje słowa - dodaje.
Szczegóły zajścia w Udorpiu w poniedziałek 23.04 w Dzienniku Bałtyckim. Kliknij by w ciągu kilku sekund zdobyć e-wydanie.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?