Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Angelika Cichocka, biegaczka SKLA Sopot: Nie nudzę się podczas kwarantanny. Jest jak na obozie treningowym, kiedy żyję jak asceta

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Angelika Cichocka z ukochaną suczką Tajgą
Angelika Cichocka z ukochaną suczką Tajgą Karolina Misztal
Początek roku 2020 jest wyjątkowo wyboisty dla Angeliki Cichockiej, biegaczki SKLA Sopot, specjalizującej się w biegach na 800 i 1500 metrów. Drobny błąd zadecydował o tym, że nie została halową mistrzynią Polski na 1500 metrów. W skutek braku porozumienia na linii PZLA - Tomasz Lewandowski musiała rozstać się z tym drugim. Wychodziła na prostą po długotrwałej pauzie spowodowanej kontuzją, kiedy w Europie rozszalała się pandemia koronawirusa. Teraz trenuje na domowej kwarantannie, licząc że spośród wielu imprez także igrzyska olimpijskie w Tokio zostaną przełożone na rok 2021.

W niedzielę, 15 marca obchodziłaś urodziny. Wobec ostatnich wydarzeń związanych z epidemią koronawirusa udało się je zrobić w większym gronie czy jednak było kameralnie?
Wysłałam dyspozycję do rodziny, że unikam ludzi. Nawet tych najbliższych. Podchodzę bardzo poważnie do tematu kwarantanny. Przechodzę w tryb obozowy. Powinnam być na zgrupowaniu w Kenii, ale wylot odwołałam, zanim pojawiła się informacja o kwarantannie w Polsce. Trenuję dwa razy dziennie. Nawet więc nie odczuwam tego, co dzieje się dookoła. Robię pracę, którą powinnam zrobić. Nie szukam rozrywki. Trenuję w lesie.

Jak sobie radzisz w tej przymusowej kwarantannie? Gdzie Cię zastała?
Planowałam właśnie wylot do Kenii. Zgrupowanie pokryć miałam z własnych środków. Musiałam odwołać wylot. Całości kwoty za bilet nie odzyskałam, więc była to kosztowna decyzja. Wkurzyłam się. Była złość, ale tylko chwilę. Taki stan szybko mi przechodzi. Trafiają do mnie argumenty, żeby nie spotykać się z innymi ludźmi. Jestem w domu, więc rano biegam, zasuwając po lesie. Po południu zaszywam się w piwnicy, która jest zamieniona w prowizoryczną siłownię. Mieszkam na wsi, więc jest troszkę łatwiej. Rzadko kogoś spotykam na ścieżkach w lesie. Tłumów trzeba unikać.

Co w takich warunkach możesz zrobić, jeśli chodzi o specjalistyczny trening?
Marzec jest taką porą, w której bazuję na treningu wytrzymałościowym. W lesie nie mogę zrobić w stu procentach tego, co zrobiłabym na obozie wysokogórskim. Dopiero w kwietniu planuję wchodzić w trening ukierunkowany na siłę, dynamikę. Można wziąć kamień w lesie i robić skipy. Moja wyobraźnia nie zna granic. Udaje mi się stworzyć wizję, jak coś robić. Ostatnio często musiałam się dostosowywać do nowych warunków. Takie rzeczy nie sprawiają mi problemu. Robię to, co mogę w danym momencie. Przestrzegam wszystkich zaleceń. Unikam na przykład sklepów, gdzie może być dużo ludzi. Nie rozstaję się z płynem do dezynfekcji. W domu po wizycie listonosza dezynfekuję nawet klamki.

Ta sytuacja dużo w Twoim przypadku zmieniła?
Na obozie treningowym jestem jak asceta. Właściwie teraz jest tak, jak podczas mojego życia na obozie. W tym znaczeniu kwarantanny tak bardzo nie odczuwam. Po prostu zapierniczam na treningu i tyle.

CZYTAJ TAKŻE: Anna Kiełbasińska z SKLA Sopot: Ja już dużo rzeczy przewartościowałam. Staram się być elastyczna, bo życie nauczyło mnie tego wielokrotnie

Ten rok jaki się dla Ciebie niczym swoista droga krzyżowa. W Toruniu w hali straciłaś złoto mistrzostw Polski na 1500 metrów przez nadepnięcie linii. Wcześniej była zawierucha twojego trenera Tomasza Lewandowskiego z PZLA. Teraz jest koronawirus, który wywołuje ogólnoświatowy zamęt. Ile siły ma w sobie Angelika Cichocka?
Nie udało mi się pojechać na obóz, ale OK. Warunki ciągle się zmieniają. Tyle dzieje się w moim życiu, ale myślę, że wzrasta moja odporność na to. To sytuacja, na którą nie mam wpływu. A wtedy bez sensu jest się wkurzać. Staram się działać i pracować na tyle, na ile można. Zawsze staram się być pozytywna. Teraz jestem w dobrym nastroju, bo rozmawiamy po porannym treningu. Tak jest często, że jeśli fajnie pójdzie na treningu, to cały dzień się układa. Całe moje życie opiera się o trening.

Mamy problem z koronawirusem w Europie. W Polsce mamy kwarantannę domową. Co robisz w domu? Co polecasz innym?
Robię swój trening. Po obiedzie nie mam już zazwyczaj siły i odpływam na drzemkę. Ucinam sobie drzemkę przez pół godziny. Nadrabiam zaległości z języka angielskiego i uczę się słówek. Segreguję rzeczy w domu, robię czystki i porządki w garderobie. Śmieję się, że w tym roku na święta Jezus będzie zadowolony, bo wszyscy będą mieli czyste okna. Do przeczytania mam książkę Marcina Lewandowskiego. Nie nudzę się. Mam mnóstwo pomysłów i cały czas coś robotę. No i zawsze można pograć w scrabble w internecie. Ja to uwielbiam.

Pierwsza część tej kwarantanny w Polsce kojarzy się z pustkami na sklepowych półkach. Dałaś się porwać temu szaleństwu?
Zawsze mam w domu jakieś zapasy. Wiem, że był szał na mięso. Ja akurat mięsa jem niewiele. Jeśli już trzeba, to zaopatrujemy się w gospodarstwie, więc ten problem nas nie dotyczył. W tym szalonym czasie do sklepu wysłałam męża. Przyjechał i mówi: rzeczywiście, puste półki z jedzeniem i nie ma papieru toaletowego. Ja na bieżąco potrzebuję świeżych rzeczy, zieleniny. Takie produkty były cały czas. Nie lubię robić zapasów na kilka miesięcy. W najgorszym wypadku zawsze możemy jeść jajka i ziemniaki.

Masz własne kury?
Moja ciocia ma gospodarstwo, więc u niej zawsze zaopatrujemy się w jajka, indycze mięso i wypiekany w domu chleb. Mięsa jem bardzo mało, może dwa-trzy razy w miesiącu. Moja dieta opiera się na białku pochodzenia roślinnego.

Co polecasz do jedzenia? Ciekawe przepisy są teraz w cenie.
Teraz jemy mnóstwo jajek. Robię omlety, placuszki owsiane z dżemami. Pomroziłam truskawki, jagody, borówki amerykańskie. Zaopatrzona jestem. Z lata mam jeszcze przeciery i soki pomidorowe. Stawiam na jedzenie wysoko węglowodanowe. Do tego musi być białko i zielenina. Moja dieta jest zbilansowana i tego się trzymam zawsze.

Jak na Ciebie wpływa pandemia koronawirusa w Europie? Co z Twoimi planami na najbliższy czas?
W obliczu tej całej sytuacji błahe jest myślenie o przyszłości, ale na tym opiera się życie, że coś planujemy. Zastanawiam się, czy uda się wystartować w zawodach, czy odbędą się igrzyska w Tokio. Igrzyska mają być w terminie, ale nie mam kwalifikacji olimpijskiej. Podglądam innych sportowców i to, co publikują w social mediach. Część zawodników trenuje normalnie w USA, czy w Kenii. Co z resztą sportowców, którzy objęci są kwarantanną domową? Jak to teraz pogodzić, żeby było sprawiedliwie. Trenuję w takim trybie, jakby ten sezon miał być normalny. Bez sensu jest mi się zatrzymywać, bo w zeszłym roku przerw miałam dużo. Kwestia otwarta to, czy będę mogła wystartować i zdobyć kwalifikację. Dużo sportowców się nad tym głowi. Ja w tym momencie bardzo potrzebowałam gór i trudno było mi odpuścić ten wyjazd do Kenii. Patrzę szeroko na to, jak świat sportu przygotowuje się do Tokio. Wiem, że wielu rywali trenuje w normalnych warunkach. Pojawia się taka myśl: co będzie za miesiąc? Trudno uwierzyć w to, że igrzyska odbędą się w terminie. Przecież to najważniejsza impreza sportowa. Na igrzyskach mamy mieć poczucie, że szanse są nierówne? One powinny być przełożone.

Zadbaj o formę podczas kwarantanny. Oto kilka prostych ćwiczeń
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Angelika Cichocka, biegaczka SKLA Sopot: Nie nudzę się podczas kwarantanny. Jest jak na obozie treningowym, kiedy żyję jak asceta - Dziennik Bałtycki

Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto